Edytor:Artix
Kolejny dzień sobota, od rana, co poniektórzy narzekali, że mimo iż tak się opili dnia poprzedniego, ciągle odczuwają pragnienie. Śniadanko i powolne zbieranie się do wyjazdu na paradę, która ruszała w samo południe. Jak miło było popatrzeć na sznur skuterów ustawiających się do parady. Punktualnie o godzinie 12 ruszyliśmy.
Przy tak wielkiej liczbie skuterów kolumna rozciągnęła się prawie na dwa kilometry. Oj narobiliśmy zamieszania na okolicznych drogach, ale autochtonom chyba przypadło do gustu to widowisko, skoro wylegali z domostw i radośnie nam machali. Trasa parady podobnie jak w zeszłym roku przebiegała przez malownicze zakątki wsi mazowieckiej położone opodal Zalewu Zegrzyńskiego. Nasi dzielni porządkowi zadbali o blokowanie skrzyżowań i bezpieczeństwo na trasie przejazdu i tu wielkie „dzięki” dla nich. Po godzinnej przejażdżce w pełnym słońcu, które postanowiło mocno przypiec, co poniektórych i grzało najlepiej jak umiało, a dawno tak nie grzało, dojechaliśmy do rynku Radzymina. Plan był podobny do zeszłorocznego, a mianowicie, że ustawimy się w jednym rzędzie według pojemności. Niestety rzeczywistość okazała się całkiem sympatyczna, było nas tylu, że ustawić musieliśmy się w trzech rzędach. No ale w końcu nie co dzień w jednym miejscu można spotkać ponad 100 maxi skuterów i kilku innych osobników, którzy w ramach straszliwej chyba kary przyjechali na biegowcach, ale lekarze mówią, że za rok im już przejdzie i zostaną uleczeni. Czas na ochłonięcie i wspólne zdjęcie, na którym nie zabrakło również Burmistrza Radzymina, Pana Zbigniewa Piotrkowskiego. Niektórym skuterom, czas postoju chyba się dłużył, skoro jeden Silver Wing postanowił sobie sam odjechać, pozostawiając swojego właściciela na placu. Jako że narowisty był i doświadczenia w jeździe bez kierowcy nie miał zbyt wielkiego, parę metrów dalej zakończył swoją jazdę. Skończyło się na delikatnych obtarciach.
poprzednia część | Część I | Część II | Część IV | następna część |