VI „Skutermania”

Edytor:Piotr Kulesza- „Kuler”

Trudno w to uwierzyć, ale tak naprawdę historia regularnych zlotów skuterowych w Polsce liczy sobie zaledwie 6 lat. Warto wspomnieć, że pierwsza taka impreza odbyła się w roku 2000 w Chmielnie na Kaszubach. Jej pomysłodawcą był Amadeusz Markowski, założyciel bodaj pierwszego w kraju klubu skuterowego ”Roller Klub Gdańsk”, przemianowanego później na „Lambretta Klub Polska”. Początkowo na „Skutermanię” przyjeżdżali ludzie na skuterach rozmaitego autoramentu, zaś zdecydowaną większość stanowili użytkownicy współczesnych maszyn. Od ubiegłego roku, kiedy to do organizacji zlotu włączył się dopiero co powołany do życia „Vespa Klub Polska”, impreza zmieniła swój charakter i jest zlotem wyłącznie dla skuterów zabytkowych i klasycznych.

 

Ze względu na wyjątkowo przyjazną atmosferę i dużą życzliwość władz i gospodarzy miasta i gminy Piaseczno, już drugi raz z rzędu w dniach 1 –3.07.2005 bazą zlotu był ośrodek wypoczynkowy w Zalesiu Górnym.

Pierwsi zlotowicze stawili się w Zalesiu już w czwartek po południu. Tradycyjnie była to niezawodna ekipa ze Śląska. Następni dołączyli w piątek i już wieczorem wszyscy w komplecie mogli rozpocząć zajęcia integracyjne, przy nieodzownej w takich sytuacjach zupie z chmielu. Oficjalna część imprezy rozpoczęła się od wręczenia specjalnych pamiątkowych dyplomów kolegom z „Vespa Klub Polska” – Cipiórowi i Kukiemu – w dowód uznania ich niewątpliwego wyczynu, jakim było dotarcie „na kołach” na tegoroczny zlot „Euro Vespa” w Austrii. Po zmroku wszyscy zgromadzili się w świetlicy, gdzie zainstalowało się prowizoryczne kino. Tego wieczoru można było poczuć trochę atmosfery „Euro Vespy” dzięki krótkim migawkom nagranym przez jej uczestników. Było też bardzo dużo zdjęć i opowieści dziwnej treści. Z kronikarskiej przyzwoitości i jednocześnie z ogromną przyjemnością chcę nadmienić, że również „Lambretta Klub Polska” miał się czym przy tej okazji pochwalić. Tak naprawdę to nie tyle klub, co sam Grzesio Sojka z Mysłowic, którego własnoręcznie odrestaurowana Lambretta Ld 150 zdobyła I miejsce w swojej kategorii w konkursie elegancji na tegorocznej „Euro Lambretta” (również w Austrii). To już drugi taki sukces w historii naszego udziału w tej imprezie.

W sobotę po śniadaniu wszystkie maszyny i ich kierowcy zaczęli powoli szykować się do rajdu. Rajd „po naszemu”, to właściwie wspólna wycieczka w zwartej kolumnie pojazdów, tradycyjnie ubezpieczana przez samochód z przyczepą do przewozu motocykli. Jej obecność dodatnio wpływa na samopoczucie uczestników, gdyż trzeba pamiętać, że duża część biorących udział w rajdzie skuterów, przekroczyła już 40-kę!

Punktualnie o 11-ej kolumna blisko trzydziestu „blaszaków” ruszyła na trasę prowadzącą malowniczymi, krętymi szosami wokół Piaseczna. Spacerowe tempo pozwalało obserwować krajobrazy, zmieniające się jak w kalejdoskopie. Droga z nawierzchnią o dość zróżnicowanej jakości, ale za to wyjątkowo mało uczęszczana, prowadziła przeważnie wśród pól i łąk, tylko z rzadka i na krótko ginąc w leśnych ostępach. Na odcinkach odkrytych podczas pokonywania zakrętów, rozciągnięte na dystansie kilkuset metrów skutery stanowiły pyszny widok! Warto było od czasu do czasu odwrócić na chwilę wzrok od szosy, i obejrzeć się do tyłu. Mniej więcej w połowie drogi w Prażmowie, cała karawana zatrzymała się, aby umożliwić potrzebującym uzupełnienie paliwa. Stacja benzynowa usytuowana na terenie bazy Kółka Rolniczego niechcący stała się dodatkową atrakcją. Teren Spółdzielni stanowił jakby enklawę minionej epoki w czasach gospodarki rynkowej! Banalne, siermiężne, typowe dla tego typu obiektu otoczenie, było niezłym tłem dla pojazdów pamiętających wprawdzie jego najlepsze czasy, jednak mimo wszystko mocno kontrastujących z nim swoim stanem technicznym.

Po przejechaniu kolejnych 5 km w miejscowości Łoś na parkingu przed zajazdem „Pod Łosiem”, znów zsiadaliśmy ze skuterów, aby tym razem już nieco dłużej dać im, oraz naszym odwłokom nieco odpocząć. Również i tutaj zabytkowe pojazdy były jak najbardziej na miejscu, bowiem wnętrze zajazdu urządzono z dużym smakiem przy pomocy pięknych, autentycznie starych lub nawet bardzo starych mebli i rozmaitych bibelotów. To miejsce naprawdę ma swój klimat! Ma również sympatyczny ogródek restauracyjny zacieniony dużych rozmiarów dachem, zapewniającym zbawienny cień.

Druga część przejazdu przebiegała również bez najmniejszych kłopotów, tak więc już po blisko godzinie jazdy, mijając po drodze wioskę o zagadkowo brzmiącej nazwie „Prace Duże” (nieopodal jest też miejscowość „Prace Małe”!), po pokonaniu 56 km dotarliśmy do Piaseczna.

Po obowiązkowej fotografii rodzinnej na tle Ratusza, i półgodzinnym oczekiwaniu na spóźniającą się ekipę telewizyjnej Panoramy, mogliśmy udać się z powrotem do bazy zlotu.

Po obiedzie i dwugodzinnym odpoczynku, wszyscy udaliśmy się wraz z pojazdami na brzeg położonego na terenie ośrodka jeziora. Tu ku zaskoczeniu zlotowiczów okazało się, że tym razem dla urozmaicenia, konkursy dla nich przeznaczone nie będą miały nic wspólnego z ich stalowymi rumakami. Tak więc na początek do rywalizacji przystąpiły osady łodzi wiosłowych i na sygnał emitowany przez jedną z Vesp (żywo przypominający ten z prawdziwych regat) rozpoczęła się zażarta walka! Tylko w tej kategorii zwycięstwo odniosła ekipa klubu Vespy. Dwa kolejne wyścigi – na rowerach wodnych i w kajakach (w tym drugim przypadku osady żeńskie) – przyniosły sukces reprezentacji klubu Lambretty!

Następnie odbyły się wybory najpiękniejszego skutera zlotu metodą wypróbowaną już na poprzednich imprezach. Każdy z uczestników wrzucał do urny (tzn. czapki) karteczkę z numerem startowym wybranego pojazdu. Wynik głosowania nie wszystkim przypadł do gustu, jednak zwyciężył profesjonalizm uczestników – w końcu wyboru dokonali fachowcy!

Główną nagrodę otrzymał już drugi raz z rzędu Jarek Iwaszkiewicz z Wrocławia, tym razem za przepięknie odrestaurowaną Lambrettę model „F” – rocznik 1953, stanowiącą w Polsce prawdziwy unikat. Nie była to jedyna nagroda, jaką odebrał na wieczornym ognisku, gdyż tak się złożyło, że jego „Efka” była jednocześnie najstarszym skuterem VI „Skutermanii”.

Nagrodę za pokonanie skuterem najdłuższej trasy w drodze na zlot zdobył również już po raz drugi Witek Kulesza „Maniak” z Gdańska, który dla zwiększenia nokautującego efektu zahaczył po drodze o Mazury! W tym roku towarzyszył mu kolega Michał, debiutujący na zlocie, od kilku tygodni szczęśliwy posiadacz Vespy PX.

Także sobotni wieczór upłynął na oglądaniu zdjęć i filmów związanych z tematyką skuterową. Rozmowom i debatom nie było końca, tak więc nie wiadomo dokładnie o której godzinie ostatni klubowicze udali się tej nocy na spoczynek, zostawiając na placu boju kolegów, którym przypadła w udziale wachta przy zgromadzonych na świetlicowej werandzie skuterach. Niedzielny poranek to już tradycyjnie pora pakowania pojazdów i szykowania się do powrotnej drogi.

Podsumowując VI „Skutermanię” z nieskrywanym zadowoleniem mogę stwierdzić, że raz jeszcze potwierdziła się słuszność decyzji o zmianie formuły naszej imprezy, która również i tym razem w niczym nie przypominała totalnego chaosu, jaki panował na ostatniej ogólnej „Skutermanii” w Garbatce w 2003 roku. Impreza z jej kameralnym klimatem przypomina spotkanie starych, dobrych znajomych i w istocie takim właśnie jest! To, że właściwie wszyscy dobrze się znamy od co najmniej kilku lat, nie znaczy wcale, że jesteśmy zamkniętym i hermetycznym gronem. Za każdym razem pojawiają się nowi ludzie, zaś sama często przypadkiem pojawiająca się okazja spotkania, powoduje często „zarażenie się” uczuciem do naszych staroci czy też klasyków całkiem nowych osób. Tak było również i tym razem, o czym tak do końca przekonamy się już w przyszłym roku, kiedy to – mam nadzieję – osoby te pojawią się na VII „Skutermanii” z kolejnymi egzemplarzami skuterów, być może uratowanymi od złomowej zagłady.

Teraz trochę niezbędnej statystyki!
W zlocie wzięło udział 31 pojazdów w tym:
16 Vesp
10 Lambrett
2 Peugeoty
1 Osa
1 Piaggio Ciao
1 Piaggio Hexagon (niezbyt zabytkowy, za to dość rzadki, bo z silnikiem 250ccm).
36 uczestników przybyło z Gdańska, Gliwic, Katowic, Krakowa, Lublina, Mysłowic, Wrocławia i Warszawy oraz jej okolic.
Należy w tym miejscu wspomnieć o firmach i instytucjach, które materialnie i organizacyjnie wsparły naszą imprezę, a były to:
Urząd Miasta i Gminy Piaseczno, Ośrodek Kultury w Piasecznie, Najmniejszy Salon Jednośladów z Warszawy oraz warszawski „Skuterland”.
Podziękowania należą się też Powiatowej Komendzie Policji w Piasecznie, która oddelegowała do obstawy rajdu radiowóz prowadzony przez bardzo sympatycznego funkcjonariusza.
Specjalne podziękowania kierujemy do kolegów z zaprzyjaźnionego (chyba śmiało mogę tak napisać!?) klubu www.burgmania.net : Mariusza – Burgiego, Komara i Mateusza, którzy z anielską cierpliwością wytrzymali trudy podróżowania z zawrotną prędkością oscylującą gdzieś w granicach 40 km/h, fachowo eskortując kolumnę skuterów na trasie rajdu!
Mamy nadzieję, że możemy na Was liczyć również w przyszłości!
Text: Piotr Kulesza- „Kuler”
Foto: MariuszBurgi

 

Kliknij żeby powiększyć Kliknij żeby powiększyć Kliknij żeby powiększyć
Kliknij żeby powiększyć Kliknij żeby powiększyć Kliknij żeby powiększyć
Kliknij żeby powiększyć Kliknij żeby powiększyć Kliknij żeby powiększyć
Kliknij żeby powiększyć Kliknij żeby powiększyć Kliknij żeby powiększyć
Kliknij żeby powiększyć Kliknij żeby powiększyć Kliknij żeby powiększyć
Kliknij żeby powiększyć Kliknij żeby powiększyć Kliknij żeby powiększyć
Kliknij żeby powiększyć Kliknij żeby powiększyć Kliknij żeby powiększyć
Kliknij żeby powiększyć Kliknij żeby powiększyć Kliknij żeby powiększyć
Kliknij żeby powiększyć Kliknij żeby powiększyć Kliknij żeby powiększyć
  Kliknij żeby powiększyć