Test Yamahy YP250

Edytor:Redakcja

To nie będzie prawdziwy profesjonalny test techniczny a jedynie szereg spostrzeżeń i uwag, jakie nasuwają się szaremu użytkownikowi podczas codziennej eksploatacji. Z racji mojej kompletnej ignorancji w sprawach technicznych, jeżeli chodzi o motocykle skupię się na suchych faktach, bez wchodzenia w szczegóły i przyczyny techniczne takich a nie innych zachowań skutera.

 

Obiektem testu jest skuter Yamaha YP250 Majesty rocznik 2002. Model ten bywa też nazywany Majesty II lub po porostu „Majesty w nowej budzie”. Nie jest to najnowsza „buda”, ponieważ we Włoszech i w Japonii dostępna jest jeszcze YP250A z nieco zmienionymi plastikami i zupełnie nową deską rozdzielczą. Długość testu to 8500km (od przebiegu 20000 do 28500km)

Kliknij żeby powiększyć Kliknij żeby powiększyć Kliknij żeby powiększyć Kliknij żeby powiększyć
Kliknij żeby powiększyć Kliknij żeby powiększyć Kliknij żeby powiększyć Kliknij żeby powiększyć

Mówiąc o wyglądzie YP250, możemy powiedzieć, że to typowy przedstawiciel japońskiej motoryzacji. Najważniejsza cechą jest proporcjonalność całej sylwetki. Idealnie wręcz dobrane do siebie wszystkie elementy tworzące ze sobą całość, wzbudzającą zaufanie a przy tym niezwykle prostą. Piękno nigdy nie było atutem Japończyków. W tym elemencie zawsze górowali Włosi. Ale wszystko oczywiście jest kwestią gustu. Gabarytowo Ypka niewiele odstaje od konkurentów o wyższych pojemnościach, jedynie kompaktowość jej sylwetki daje wrażenie, że nie jest to duży skuter. To jednak tylko pozory, w rzeczywistości Ypka nie jest wcale taka mała.

Kliknij żeby powiększyć Kliknij żeby powiększyć Kliknij żeby powiększyć Kliknij żeby powiększyć
Kliknij żeby powiększyć Kliknij żeby powiększyć Kliknij żeby powiększyć Kliknij żeby powiększyć

Rzut oka na tablicę rozdzielczą – zegary proste i czytelne, a przyciski na desce rozdzielczej pozwalają na łatwą obsługę nawet w zimowych rękawicach motocyklowych. Z funkcji dostępnych mamy tu zegarek, elektroniczny licznik całkowity i dzienny. Przełączniki na kierownicy w zasadzie bez zarzutu, wszystko ładnie leży pod palcami, ale wydaje mi się, że dźwigienka kierunkowskazów powinna pracować w nieco innej osi, gdyż czasami próbując przełączać ją kciukiem zdecydowanie ciągnąłem ją nieco bardziej płasko niż płaszczyzna jej ruchu, co powodowało pewne opory przy próbie włączenia kierunkowskazu. Jeżeli jesteśmy już przy kierunkowskazach, warto wspomnieć o sygnalizacji ich włączenia. Szkoda, że poza migającymi na desce rozdzielczej zielonymi strzałkami, nie pomyślano o sygnalizacji dźwiękowej (cykaniu). Mankament ten powoduje czasami u roztargnionych kierowców (czyli u mnie) to, że jadą z włączonym kierunkowskazem do następnej zmiany kierunku jazdy.

Kliknij żeby powiększyć Kliknij żeby powiększyć Kliknij żeby powiększyć Kliknij żeby powiększyć
Kliknij żeby powiększyć Kliknij żeby powiększyć Kliknij żeby powiększyć Kliknij żeby powiększyć

Trochę spraw technicznych. Silnik o pojemności 250ccm i mocy 21KM to mocny punkt YP250. Są egzemplarze, które przejechały 100000km bez naprawy głównej. Najważniejszą sprawą jest pilnowanie poziomu oleju i bezwzględna jego wymiana co każde 3000km ze względu na brak filtra oleju. Zadbany silnik Ypki jest z gatunku tych „nie do zdarcia”. Przez cały okres użytkowania Ypka tylko raz wymagała dolewki półsyntetycznego oleju (około 70 -80 ml). Trzeba, więc przyznać, że to konsumpcja praktycznie żadna. Przy masie skutera około 170kg, 21-konny silnik sprawuje się znakomicie. Ypka jest żwawa i nie boi się konfrontacji z żadnym katamaranem. Do około 80-90 km/h ciąg jest bardzo poważny, potem jest już trochę gorzej. Przyspieszenie do 100km/h (licznikowych) zajmuje około 12 sekund. Prędkość maksymalna to 130km/h przy normalnej pozycji kierowcy. Przy „sprzyjających wiatrach” i przyczajce za szybą da się wyciągnąć 140. Przy okazji warto zauważyć, że jazda z takimi prędkościami to, w przypadku Ypki, nie jest walka o życie. Wszystko odbywa się w pełnym spokoju i równowadze z zachowaniem kontroli. Do 120km/h dynamika jest zadowalająca, potem to już tylko walka o kolejne km/h. Zakres prędkości 0-120km/h należy uznać za zakres użytkowy. Prędkość podróżna to 115km/h, ale najprzyjemniejsza według mnie jest jazda w granicach 100. Kiedy dosiądzie się druga osoba, w zakresie prędkości miejskich nie odczuwa się większych zmian. Na trasie jest nieco gorzej, ale jak się Ypka rozhula to już leci. Najgorsze są momenty, kiedy trzeba zwolnić przed podjazdem. Bywały chwile, kiedy potem, przy próbie powrotu do prędkości podróżnej i odkręceniu manetki na „maxa” ciężko było przekroczyć 100km/h (w dwie osoby plus full bagaż). Ale jak powszechnie wiadomo, każdy podjazd kiedyś się kończy i na prostej można zawsze odrobić zaległości. Teraz jedno z najczęściej zadawanych pytań: co ze spalaniem? W przypadku Ypki odpowiedź jest bardzo prosta i jednoznaczna – 4l/100km. Dziwne, bo przy każdej prędkości i w każdych warunkach ona zawsze spala 4l. Czy to mało? Niby nie… Czy dużo? Niby też nie… Sugeruję jednak nie wierzyć zapewnieniom typu „panie góra trójkę panu weźmie”. Takie są realia i nie ma się co oszukiwać. Ypka trzyma się normalnej średniej dla wszystkich 250 tek.

Tyle na temat silnika. Warto jeszcze dodać, że jednostka napędzająca to Minarelli – najpopularniejszy i najbardziej sprawdzony silnik klasy 250.

Wiadomo, jednoślad musi być słychać… Jak w tej kategorii wypada klang Ypki.? No cóż nie jest to pięknie brzmiąca Honda Helix czy Aprlia Atlantic, ale swoim mruczeniem na głowę bije pracujący nieco jak mikrobi wydech Burgmana 650. Przy ruszaniu Ypka brzmi nawet lekko czoperowo.

Kliknij żeby powiększyć Kliknij żeby powiększyć Kliknij żeby powiększyć Kliknij żeby powiększyć

Trochę o zawieszeniu. No właśnie tutaj pojawiają się mieszane uczucia. Z jednej strony mamy tu do czynienia z kolejnym niezniszczalnym elementem niezniszczalnej Ypki. W czasie mojego użytkowania miałem, na naszych pięknych, równych drogach, kilka przypadków po przejściu których w innych pojazdach nie pozostałoby nic innego jak tylko pozbierać kółka z pobocza i walić z buta na PKS. Na tych wyrwach zawieszenie Ypki tylko sapnęło nawet nie czuć było, że coś dobija. Jest jeszcze druga strona – komfort na nierównych drogach. Zawieszenie jest twarde a koła dość małe – 12 cali. Regulowane w skali 1 do 7 napięcie wstępne tylnego zawieszenia nieco poprawia sytuację, ale nie zmienia to faktu, że przód jest twardy. Jadąc Ypką nie miejmy złudzeń. Poinformuje was o każdej nierówności. Jeżeli trafimy na garby poprzeczne to pół biedy – wyszarpie trochę i po bólu, ale nierówności wzdłużnych typu koleiny i frezowania Ypka po prostu nienawidzi. Kiwa się, zmienia tor jazdy, można to oczywiście opanować jednak podróżowanie w takich warunkach wymaga znacznego podniesienia koncentracji. Szczególną uwagę należy w tych okolicznościach zwrócić na ciśnienie w oponach. Według mnie ciśnienie podawane przez producenta jest za niskie, a to Ypce zdecydowanie nie służy. Przy jeździe ze zbyt niskim ciśnieniem, wszelkie nierówności odczuwane są dwa razy mocniej a skuter zachowuje się fatalnie. O dziwo na nierównościach Ypka lepiej zachowuje się mocno obciążona. Natomiast przy równych drogach, nawet przy prędkościach zbliżonych do maksymalnej, jadąc Ypką można usnąć. Sunie jak po szynach i w zakrętach i na prostych. Nie radzę jednak puszczać kierownicy, bo po kilkudziesięciu metrach w miarę stabilnej jazdy Ypkę dopada takie shimmy, jakby miała zaczątki padaczki. Wystarczy jednak położyć ręce na kierownicy i jazda znowu staje się płynna. Generalnie przy równych drogach Ypkę prowadzi się jak rower. Zmiany kierunku, ciasne łuki dohamowywanie w zakrętach wszystko to na tym skuterze jest dziecinnie łatwe, nawet dla niedoświadczonego motocyklisty (ja).

Kliknij żeby powiększyć Kliknij żeby powiększyć Kliknij żeby powiększyć Kliknij żeby powiększyć

Jeszcze kilka uwag użytkowych. Warto zadbać o swojego plecaczka i zakupić dla niego opcjonalne oparcie Givi. Jego ergonomiczny kształt znacznie poprawia komfort jady pasażera. Nie radzę stosować oparć zamontowanych na kufer. To nie to samo. Oparcie Givi jest znacznie wygodniejsze i nie wymusza jazdy z kufrem a do tego, w przypadku jego zamontowania, pasażer nie wywiera dodatkowych obciążeń na, i tak czasami do granic możliwości załadowany kufer. Co od komfortu plecaczków Ypka ma jeden mankament. Otóż boczne plastiki pod kanapą posiadają nieco wypukły kształt, co powoduje, że siedząc z tyłu komfortowo czują się jedynie piłkarze albo ludzie o pałąkowatych nogach. Nasze plecaczki z pięknymi prostymi nogami narzekają na uciskanie w okolicach łydek, co na dłuższej trasie prowadzi do cierpnięcia nóg. Na szczęście Ypka oferuje sporą dowolność w zmianie pozycji pasażera, więc niedogodność tą da się zminimalizować. Plecaczki najczęściej podróżują w pozycji chopperowej z piętami postawionymi na wybrzuszeniach płóz i stopami skierowanymi na zewnątrz. Komfort jady kierowcy nie pozostawia nic do życzenia. Pozycja idealna, duża możliwość „manewru nogami” znakomite podparcie lędźwi i trzystopniowa regulacja odległości kanapy od konsoli. Ideał – nie bójmy się tego słowa.

Następna sprawa – schowki. Tutaj Ypka to ścisła czołówka. Pod siedzeniem otchłań – dwa kaski i kupa pierdółek. Bagażnik oczywiście podświetlany, otwierany kluczykiem, przez przekręcenie go w odpowiednią pozycję w stacyjce. Można narzekać na nieregularny kształt, ale to ma swoje dobre i złe strony. Złe, to trudność spakowania przedmiotów o regularnych kształtach, dobre to maksymalne wykorzystanie pustych przestrzeni na bagażnik W części przedniej, koło kierowcy mamy jeszcze dwa schowki: jeden mały, ciężko tam nawet portfel zmieścić i drugi, zamykany, o dość sporych gabarytach, mieszczący atlas, kurtkę przeciwdeszczową, spray (sztuczną dętkę) i litrowy napój.

Ze spraw praktycznych, warto jeszcze zwrócić uwagę na umieszczenie lusterek. Widoczność do tyłu jest bardzo dobra pomimo ich niewielkich rozmiarów oraz krótkich wysięgników (lusterka nie wystają poza obrys kierownicy).

Reasumując, w mojej opinii Ypka to najlepszy wybór ze wszystkich 250 – tek. Niezawodna i niezniszczalna. To typ wołka roboczego w mieście, posiadający wszelkie atrybuty potrzebne do turystyki. Idealna na dalekie wypady bocznymi drogami, na dwupasmówkę trochę za słaba. Myślę, że ze Yamaha YP250 Majesty ma szansę stanąć obok Hondy Helix ze statusem „legendarna”.