Edytor:MariuszBurgi
W Polsce marka Malaguti przez wiele lat miała pozycję outsidera. Wszystko, co jeździło po naszych drogach z emblematem „Malaguti” pochodziło z prywatnego importu i raczej zawsze pozostawało w cieniu potentata skuterowego… czyli marki Piaggio. Trudno ocenić dlaczego tak się działo, bowiem firma Malaguti posiada długą tradycję i produkuje jednoślady od 78 lat sprzedając swoje produkty na rynkach europejskich z wielkim powodzeniem.
Od niedawna firma Probike S.A oferuje do sprzedaży na naszym rynku włoskiego Malaguta i to w pełnej ofercie… zaczynając od małych 50-tek a skończywszy na największym Spider Maxie 500. Piętro niżej plasuje się bardzo popularny w Europie maxi skuter o nazwie Madison 250 ie, który właśnie miałem okazję dogłębnie przetestować.
Optyka
Zawsze to podkreślałem- włoskie linie pojazdów są bellisimo! Madison trzeciej generacji po prostu nie może się nie podobać… no chyba, że jesteśmy zatwardziałymi fanami oldskulowej stylistyki z lat 70-tych i ostre krawędzie nas po prostu drażnią. Drapieżny dziób ze skośnookim spojrzeniem przywodzi na myśli skojarzenia z pikującym orłem. Pod reflektorami znajdują się ślicznie wkomponowane chwyty powietrza, które dopełniają całości części frontowej. Z tyłu mamy dwie oddzielne lampy z małym spojlerem, będącym zarazem stelażem pod kufer oraz dość krótki błotnik, więc gdybym nam przyszło do głowy „stawiać na koło” Madisona to niczego nie uszkodzimy. Tak zupełnie poważnie: jeden element, przy którym włoscy styliści za mocno się nie napracowali to lusterka- ot, są takie po prostu zwyczajne stylistycznie jednak widoczność w nich jest bez zastrzeżeń. Bardzo ciekawe są w Malagucie zegary składające się z czterech oddzielnych wskaźników- stan paliwa, temperatura cieczy, prędkościomierz oraz tzw. „control panel LCD” dość znacznie wyładowany przeróżnymi funkcjami…, ale o tym za chwile.
Nie sposób nie zauważyć bardzo ładnie wkomponowanego siedziska dla kierowcy i pasażera, które dodatkowo wydaje się być wykonane z dobrych jakościowo materiałów. Szkoda, że o wielu detalach nie możemy powiedzieć podobnie pochlebnych opinii… Spasowanie elementów karoserii nie jest może tragiczne, ale do ideału ciut brakuje. Niektóre plastiki nielakierowane są zbyt chropowate i nieodporne na zarysowania. Gdzieniegdzie widać na rantach niedoróbki lakiernicze jakby robotowi na taśmie akurat zabrakło „bazy”. Inną przypadłością była skrzypiąca na wybojach szyba czołowa, jednak w czasie testu dziwne dźwięki dochodzące z kokpitu po 200 km. ustały… znaczy się zostały dotarte.
Ruszamy
Siadamy za kierownicą i pierwsze, co rzuca się w oczy po przekręceniu kluczyka to „check” kokpitu. Bojowo podświetlane na czerwono kółka emanują wręcz przeładowaniem informacji. Z jednej strony to dobrze- tzw. „full wypas” jest teraz w modzie, ale z drugiej czytelność „budzików” trochę na tym cierpi. O ile kontrolki rezerwy, ciśnienia oleju, temperatury cieczy, świateł, kierunkowskazów czy wyłączonego zapłonu można ogarnąć to dojrzenie wszystkich informacji na wyświetlaczu LCD podczas jazdy graniczy z cudem. Mamy tutaj obrotomierz cyfrowy, licznik dzienny oraz „total”, zegarek, temperaturę otoczenia, maksymalną uzyskaną prędkość, średnią prędkość, wskaźnik ładowania, dodatkową kontrolkę ciśnienia oleju, rezerwy oraz migające ikonki zbliżającego się serwisu czy ice alert i, i…nawet niezależny prędkościomierz pokazujący parametry w postaci liczb. Mówi się, że od przybytku głowa nie boli tylko żeby jeszcze te wszystkie funkcje były do odczytania podczas jazdy… hmmm… byłoby super!
No dobra, zegary nam pomigały, boczna nóżka złożona, przełącznik zapłonu we właściwym położeniu… znaczy się można odpalać. Globalizacja produkcyjna sprawiła, że pod karoserią Malaguti Madisona 250ie pracuje znana i co ważne ceniona jednostka napędowa rodem z Piaggio nosząca nazwę „Quasar” spełniająca normy spalin EURO 3. Znajdziemy ją w praktycznie każdym, aktualnie sprzedawanym włoskim maxi skuterze, ba… nawet francuski Peugeot Satelis napędza się tym samym motorem co Madison. Czy można to uznać za wadę? Na pewno nie, bo podczas eksploatacji np. łatwiej będzie o części do popularnego „Quasara”. Poza tym jednostka jest naprawdę bardzo udana. Pracuje cicho w pełnym zakresie obrotów, do tego jest żwawa (V- max licznikowy 140 km/h. Faktyczny pomiar z GPS 130 km/h.) dbając przy tym o nasz portfel ze średnim spalaniem na poziomie 4 litrów na setkę. W mieście przy starcie ze świateł niejeden kierowca zostanie wprawiony w osłupienie natomiast w trasie utrzymywanie prędkości podróżnej na poziomie 120 km/h nie przysparza najmniejszych problemów… czy czegoś można chcieć więcej?
Tak! Bardziej miękkiego zawieszenia. Firma Paioli, która dostarcza podzespoły odpowiadające za amortyzację Madisona na pewno intencje miała dobre, bowiem prowadzenie w łukach jest wyśmienite i przewidywalne. Problem się zaczyna, kiedy zjedziemy z równego jak stół asfaltu i zaczniemy przemierzać „dziurawki”, których w naszym kraju nie brakuje. Wtedy nasze plomby w zębach są zagrożone a kręgosłup przeżywa momentami poważne wstrząsy…i na nic się tutaj zdają spore 14 calowe koła. Na szczęście tylne amortyzatory posiadają regulację skoku, jednak nawet ta z największym ugięciem sytuacji nie poprawia znacząco. Pozostaje unikać dziurawych dróg i cieszyć się składaniem w równych jak stół winklach.
Pakowność
Generalnie chyba każdy, kto kupuje skuter patrzy na możliwości przewozowe swojego przyszłego pojazdu. Te w Malaguti są na poziomie przeciętnym. Mamy tutaj zamykany na klucz schowek na rękawiczki w kokpicie dodatkowo wyposażony w gniazdo 12V do ładowania np. telefonu. Z prawej strony u góry znajduje się malutki schoweczek np. na klucze lub niezbyt duży telefon.
Najważniejszy, główny luk bagażowy jest w sumie spory, ale ma jedną zasadniczą wadę… Nie akceptuje kasków typu „integral” czy „szczękowiec”, co w moim odczuciu należy uznać za ogromne niedopatrzenie producenta. Wg informacji na naklejce pod kanapą do schowka możemy włożyć dwa typowe JET’y , jednak „typowe” zastąpiłbym w tym przypadku słowem „płytkie”. Jeśli jesteśmy przyzwyczajeni do kasków zamkniętych nie pozostaje nam nic innego jak dokupić opcjonalny kufer centralny i tam chować swoją „doniczkę”.
Reasumując…
Obiektywnie oceniając naszego bohatera testu przyznać trzeba, że Malaguti Madison 250ie daje dużo frajdy z jazdy. W mieście czuje się jak ryba w wodzie a podczas wyjazdów w trasę łapię zadyszkę dopiero, kiedy chcemy żwawo podróżować z pasażerem i bagażem. Przy jeździe w pojedynkę dynamika jest wystarczająca aby utrzymywać się w jednym tempie razem z innymi pojazdami. Twarda charakterystyka zawieszenia spodoba się na pewno tym, którzy lubią mieć stały kontakt z nawierzchnią jednak muszą mieć odporny kręgosłup i na nierównościach ciut zwalniać. Jeśli jeszcze do tego jeździmy w kasku otwartym a cena 16900 PLN jest dla nas akceptowalna to Malaguti Madison 250ie będzie bardzo ciekawą propozycją dla szukających uniwersalnego maxi skutera.
Dane techniczne:
Silnik: jednocylindrowy, czterosuwowy, chłodzony cieczą, z czterema zaworami, katalizator
Pojemność skokowa: 244 cm3
Moc maksymalna: 22 KM przy 8500 obr./min
Maksymalny mom.obr: 21.5 Nm przy 6750 obr./min
Skrzynia biegów: automatyczna, bezstopniowa z pasem i wariatorem
Sprzęgło: automatyczne, suche
Zapłon: elektroniczny moduł CDI
Rozrusznik: elektryczny
Pojemnośc zbiornika: 8.5 l
Hamulce: tarczowe przód i tył o średnicy 240 mm.
Wymiary, masy:
Długość: 1980 mm
Szerokość: 790 mm
Wysokość: 1460 mm
Rozstaw osi: 1410 mm
Wysokość kanapy: 795 mm
Masa pojazdu suchego: 158 Kg.
Koła/ogumienie przód: 120/70/14
Koła/ogumienie tył: 140/60/14
Osiągi:
Prędkość maksymalna podczas testu: 140 km/h
Prędkość maksymalna pomiar GPS: 130 km/h
Przyspieszenie 0-100 km: 12 sekund
Zasięg na zbiorniku: ok. 200 km
Info dodatkowe:
Cena: 16900 PLN
Gwarancja: 24 miesiące
Interwal serwis: co 5000 km
Pojazd do testów użyczył importer Malaguti
PROBIKE S.A.
Al. Jerozolimskie 251 A
05 – 816 Opacz Kolonia k.Warszawy
Tekst i foto: MariuszBurgi