Relacja z 12 Zlotu Maxi Skuterów *Burgmania 2016*

Kartka z kalendarza

W roku 216 Ante Christum natum kiedy Hannibal szykował się do II wojny punickiej przeciwko rzymianom, poprosił o pomoc pradawne plemię barbarzyńców Burgmanusów znanego ze swej waleczności, odwagi i poświecenia, gdzie owe plemię często proszone o pomoc, nie tylko nie odmawiało ale i szale bitwy za każdym razem przechylało na tę stronę w której udział brało. Zaprawdę dziwne to było plemię, wojownicy składali się zarówno z mężów jak i niewiast, które w boju niczym nie ustępowały najzacniejszym z wojów. Wódz Burgmanusów, Marius Burgmanus ponownie skrzyknął wszystkich współplemieńców, aby stawili się w Toporni (stąd nazwa miejscowości – od składu toporów), gdzie broń zostanie wydana i wspólnie ruszą przeciwko rzymskiej armii.

Oczywiście, aby tradycji stało się zadość, jak przed każdą bitwą została wydana uczta, która trwała 4 dni – zabawom nie było końca. Na wieść o mobilizacji Burgmanusów Lucjusz Paulus i Terencjusz Warrona dowódcy rzymskich legionów tak się wystraszyli, że Kartagińczycy bitwę pod Kanną wygrali, a zacne plemię Burgmanusów poprosiło kronikarzy, aby o nich nie wspominać na kartach historii, bo skromność to wielka cnota. Oj, chyba jak zwykle pomyliłem historię, bo w Toporni faktycznie spotkali się Burgmaniancy, ale 2232 lata później od opisywanej historii i, a owy zlot miał zupełnie inny przebieg o czym w kilku słowach poniżej opowiem.

Czwartek – dzień zlotu -1

Pomimo tego, że nasz sztandarowy zlot już po raz dwunasty w zasadzie rozpoczyna się w piątek, to jednak już w czwartek wielu z nas postanowiło przybyć do Toporni. Niestety z powodu niewystarczającej ilości środków finansowych wynajęliśmy od Federacji Rosyjskiej samoloty, które rozpylały jodek srebra dopiero od piątku, zatem w czwartek pogoda płatała nam różne figle, raz słońce raz deszcz, za co oczywiście przepraszamy ale koszt 1 dnia słońca bez opadów to ponad 4 miliony dolarów. Wracając jednak do naszego zlotu, jak to w czwartek bywa dzień leniwie upływa: na powitaniach, zabawie w grupach i podgrupach, suszeniu odzieży jeśli ktoś miał pecha i akurat przejeżdżał przez strefę opadów, tudzież innej integracji we wszystkich możliwych układach.

Piątek – dzień zlotu 1

No i wreszcie oficjalnie już można powiedzieć – zaczęło się. Deszcz został przegoniony (dzięki Władimir) słońce w pełnej krasie ogrzewało okolicę, a nastroje podgrzewała co raz bardziej gorąca atmosfera zlotu. Wszyscy Ci którzy przeszli pomyślnie weryfikację w punkcie zwanym rejestracją, gdzie odpowiednie służby ABW (Agencja Balangi Wieczornej) oraz FBI (Fajna Będzie Impreza) oznaczały przybyłych zlotowiczów umundurowaniem w postaci koszulki oraz znakowała identyfikatorem, który również był kartą kredytową bez limitu. Jeśli ktoś po zlocie wyrzucił identyfikator przepraszamy, że dopiero teraz informujemy o ukrytej funkcji identyfikatora. Po rejestracji pozostało skoszarować się, zrzucić motocyklową zbroję i rozpocząć zabawę.

Osoby, którym mało było przechyłów na zakrętach lub chciały poćwiczyć malutką część ciała zlokalizowaną w wewnętrznym uchu i położoną w części skalistej kości skroniowej, a jednak mającą bardzo duże znaczenie, bo odpowiadają za orientację w terenie i reagują na zmianę pozycji ciała mogły spróbować swoich sił w parku linowym, gdzie trening błędnika, bo o nim mowa jak się później okazało i jeszcze nie raz się okaże jest bardzo istotnym elementem podczas zlotu, zwłaszcza reakcja na zmianę pozycji ciała, ale o tym w dalszej części opowieści. Oczywiście jeśli kogoś bardzo rozpierała energia i czuł niespożyte siły, które należy natychmiast wykorzystać, mógł zebrać grupę osobników przejawiających tak zwane (attention deficit hyperactivity disorder ) czyli ADHD, chwycić za linę i wspólnie spróbować pokonać podobnych osobników z drugiego końca liny. Okazuje się że wśród mężczyzn w kategorii – zespół nadpobudliwości psychoruchowej (dla niepoznaki konkurencja nazwana przeciąganiem liny) największą nadpobudliwość wykazali: Syndaren, Krzysiu, Rypak, Robi3M i Volvo673 a wśród pań należy unikać: Bafki, Dżasty, Eweli, Wioli, Natalii i Ewy Silverwing. Podaje celowo listę nick’ów, bo możecie tych osobników jeszcze nie raz spotkać na jakimś innym zlocie, ale pamiętajcie ADHD da się leczyć, więc za rok może ta choroba dopaść kogoś innego. Dla tych co mają wybitnie sprawne palce, bardzo zręczne i potrafią delikatnie trzymać za jaja tak, aby była to pieszczota, a nie ból i udręka, bo przecież można się pobrudzić kiedy jajko pęknie, była konkurencja pod nazwą rzuć swoim jajem i odrzuć do partnera lub partnerki, a może jednak nazywała się rzut jajem, hmm… już dokładnie nie pamiętam, ale drodzy Państwo, zwłaszcza Panie, nie żebym ich jakoś specjalnie reklamował ale PGizi i Marcysia, uwierzcie lub nie, ale chłopaki mają najdelikatniejszy dotyk, tak delikatny, że nawet jajo nie pęka pomimo dystansu, a udowodnili że potrafią rzucić jajem i złapać je, tak aby było całe, a to nie lada sztuka. Obiecałem, że jeszcze powrócimy do tematu błędnika, nie wiem gdzie poniektóre osoby wyczytały w ulotkach reklamowych, że im więcej płynów wszelakich, tym problem z błędnikiem nie występuje. Chciałbym to zdementować, bo najnowsze badania wskazują, że jest jednak odwrotnie i drastyczne zwiększenie ilości płynów na przełomie dosyć krótkiego czasu, może powodować wirowanie świata dookoła, a w skrajnych przypadkach osoby, u których błędnik nie funkcjonuje już prawidłowo, mają wrażenie jakby ciało wirowało w odwrotną stronę niż świat wokół. Warto pamiętać, że przy uszkodzeniu błędnika charakterystyczne jest również kołysanie – jakby ziemia miała się za chwilę zapaść pod nogami. Czasem idąc, zbaczamy w jedną stronę, ponieważ „coś” ciągnie w nią nasze ciało, może to być grawitacja lub współbiesiadnik, lub z oddali dostrzeżona butelka, to podobno przyciąga jak światło ćmy. Ta teoria nie została jeszcze potwierdzona, ale w przyszłym roku badania będą kontynuowane. Na przyszłość pamiętajmy większa ilość płynów wszelakich powoduje zawroty głowy, które mogą się pojawiać także przy otwartych czy zamkniętych oczach, podczas wykonania nagłego ruchu w kierunku kieliszka lub, np. po wstaniu z ławki. I gdy tak dzień dobiegał końca a wszyscy grzecznie położyli się spać ubierając zawczasu piżamy, nagle na teren zlotu wpadł jakiś gość DJ Pablo podobno był z agencji DPSL, co to jeszcze mają w nazwie Sound&Light i nie dość, że bawił się światłem to jeszcze tak głośno muzykę puścił że wszystkich pobudził. Zdziwieni zlotowicze jak spali tak wstali, w czym spali oczywiście i wspólnie pojawili się w miejscu gdzie owy gość hałasował i bawił się światłem nie mogąc się zdecydować, czy gasi czy zapala.

Rytmy które puszczał wprowadziły wszystkich w trans i podejrzewam, że mieliśmy tu do czynienia z klasycznym lunatykowaniem, w medycynie nazywany somnambulizmem lub sennowłóctwem. To silne zaburzenie snu z grupy parasomnii, które polega na podejmowaniu aktywności ruchowej w czasie snu w tym przypadku taniec był silnym objawem stymulującym.
Nie ma coś się tym przejmować w większości z tych przypadków epizody somnambulizmu mają przebieg łagodny, nie trwają dłużej niż kilkanaście godzin. Dlatego zazwyczaj podejmowania leczenia farmakologicznego nie jest potrzebna, a przyjmowanie doustnie płynów w dużych ilościach może ponownie uszkodzić błędnik. DJ Pablo chyba jednak się wystraszył stanu, do którego doprowadził całkiem dużą ilość osób i postanowił obudzić wszystkich prysznicem. DJ Pablo nie zauważył, że do instalacji wpadło mu mydło i zamiast wodą zaczął budzić wszystkich polewając pianą. W efekcie tego tłum rozszalał się jeszcze bardziej, a z pośród tłumu, osoby które popadły w największą euforię (te, które otrzymały największą ilość środka uspokajającego w postaci piany) zostali wyłonieni najlepsi w kategorii: „miss mokrego podkoszulka” Ewik & Ruda „mister mokrych gaci” Wrzonio & Campto ale żeby nikt nie miał wątpliwości obie pary muszą za karę teraz mieszkać ze sobą, przynajmniej do następnego zlotu. Podzieliliśmy ich, tak jak nam się wydawało, że nie pozabijają się przez ten rok, zatem Wrzonio będzie mieszkał z Ewikiem a Campto z Rudą, gdyby coś nie wypaliło możemy za rok ich przemieszać. Oczywiście również w ramach zwykłej zazdrości postanowiono wybrać najpiękniejsze kreacje wieczorne i tak w kategorii najpiękniejsza suknia nocna zwyciężyła kreacja piżamowa Karo-linki a w kategorii nocny smoking zwycięzcami okazali się Jordan, Paweł883 oraz Grzegorz76. Jako że Jordan i Karo-linka mieli stroje w podobnym stylu również głosami Jury postanowiliśmy, że na rok na próbę zamieszkają razem. I tak po woli, gdy słońce zaczynało wschodzić, na scenie było co raz mniej lunatyków a muzyka ucichła.

sobota – dzień zlotu 2

I tak z trudem lub nie, obudziliśmy się w sobotę żeby zjeść śniadanie, a następnie ruszyć na paradę. Dla tych, co wcześnie wstają i nie mieli dnia poprzedniego problemów z błędnikiem przez cały dzień mogli umawiać się na jazdy próbne pojazdami ze stajni Kymco, Yamahy oraz BMW. Parada przebiegała przez malownicze tereny wzniesień południowomazowickich, łąki i wioski, tak aby docelowo dojechać na plac targowy w Przysusze, która ma dosyć bogatą historię. Pierwsze wzmianki o miejscowości (jako Przesucha) pochodzą z 1415 i związane są z osobą Rafała, syna Warsza ze Skrzyńska. Jest on pierwszą występującą w źródłach osobą, która w swej tytulaturze używała zwrotu „z Przysuchy”, tak jak my o sobie mówimy „z Burgmanii” Po ustawieniu w rzędzie naszych pojazdów, a piękny był to widok i ciągnął się przez cały plac oraz pokazywał przekrój większości współcześnie produkowanych skuterów – można było nacieszyć i oko i duszę. Następnie cała Burgmaniowa rodzina udała się w celu wykonania wspólnego zdjęcia, aby upamiętnić to zacne wydarzenie jakim był XII Zlot Burgmanii. Ci co mieli ochotę poćwiczyć swoje umiejętności lub przekonać się o ich braku, mogli pod czujnym Motocyklowej Szkoły Jazdy Pro Motor podnieść swoje ego w poruszaniu się motocyklem. Niektórym zdarzało się podnosić swoje zacne ciało z toru oraz motocykl który upadł. To pokazuje jak wiele mamy braków w technice pomimo tego, że wydaje nam się że całkiem nieźle jeździmy, a jednak tylko nam się wydaje. Dzięki Pro Motorowi mogliśmy też bardziej popłynąć z ułańską fantazją, ponieważ ćwiczenia odbywały się na PitBike’ach . Dzięki temu pod okiem instruktora mogliśmy kształtować pozycję na motocyklu, pozycję w zakręcie, optykę zakrętu, wejście w zakręt na hamulcu, pracy gazem i hamulcem w złożeniu, dynamiczną zmianę kierunku, czy trajektorię zakrętu, jej modyfikacje jak i wszelkie wariacje, które tylko z pozoru wydają się łatwe. Właśnie dzięki takim treningom w ruchu codziennym podnosimy poziom własnego bezpieczeństwa na drodze, która nie jest już tak nieprzewidywalna. Po powrocie z placu w Przysusze zabawy ciąg dalszy nastąpił… A jak zabawa to na całego… Ponownie co poniektórzy uczyli się jak chodzić po drzewach, no ściślej mówiąc po linach rozwieszonych po między drzewami i ćwiczyć równowagę – ogólnie bawić się w parku linowym. Co bardziej wytrwali w abstynencji w nagrodę mogli pojeździć pojazdami użyczonymi przez Kymco reprezentowanym przez Motor Land, Yamahą reprezentowaną przez Uhma Bike oraz BMW reprezentowane przez Auto Fus. Miło jest poznać smak jazdy nowymi pojazdami, tak zacnych marek. Jeszcze raz ukłony do samej ziemi dla Was, że sprawiliście tyle radości Burgmaniakom. Jeśli ktoś widział Małego Głoda podróżującego po ośrodku na skuterze a za nim na kolejnym skuterze jadącego zielonego Smoka Danonka, to uroczyście oznajmiam widział to co widział i nie ma obaw do niepokoju. Dzięki uprzejmości Danona dzieciaki miały pomalowane buziaki i zapewnioną moc zabaw. I tu się nasuwa pytanie a konkurencje ? Oczywiście że były – konkurs ślimaczenia się, jakkolwiek to brzmi, polegał on na jak najwolniejszej jeździe. Proszę mi uwierzyć osobiście wolę jeździć szybko, bo wolno jest trudniej. Ten co wygrał musiał złapać jakiegoś Virusa, bo tak wolno jechał, że wziął i wygrał. Kto postanowił się rozpędzić, bo nie lubi wolnej jazdy, to tylko dla utrudnienia trzeba mu było postawić jeszcze kilka pachołków, żeby jednak tak bardzo się nie rozpędzał. Slalom gigant miał być rozegrany na stoku narciarskim, ale z braku stoku oraz braku śniegu (może za rok w czerwcu – to będzie wyzwanie załatwić śnieg – Władimir musimy to obgadać) musiał być przeprowadzony na skuterze jadącym po asfalcie. Rywalizacja była zacięta, niektórzy nawet dosłownie upadli z wrażenia. Ile trzeba było włożyć wysiłku, żeby wygrać. Ostatecznie wygrał jakiś kozak, a nie przepraszam Kazak, twardy zawodnik. Kiedy konkursy dobiegły końca a brzuchy napełniły się pokarmem, znowu przyszedł ten sam gość DJ Pablo i znowu błyskał światłami i hałasował muzyką. Większości się to spodobało, bo ponownie tłumnie ruszyli na hmm…. niech będzie – parkiet oddając się, chyba tym razem już świadomie, tańcom i dzikiej zabawie. Pewien gość, nie będę mówił kto, bo to nie ładnie donosić, postanowił przerwać imprezę i kiedy tłum oszalał, to tych najgłośniej krzyczących próbował przekupić jakimiś cennymi nagrodami.

Potem ktoś wymyślił, że to też nie wypada i wymyślił, że niby jakieś konkursy były i to są nagrody dla zwycięzców, ale pomimo, że tam byłem do dziś nie mogę uwierzyć, że nie było w tym żadnego kantu, bo nagrody były zbyt cenne. Oczywiście pojawiły się krzyki typu „a ja nic nie dostałem” na szczęście z pomocą przyszło BMW Auto Fus i na uspokojenie wręczyło prezenty o takiej mocy przebicia, że szczęki pozostałym krzykaczom opadły i nastała cisza. Prezent nie byle jaki, bo voucher na weekendową jazdę dowolnie wybranym motocyklem marki BMW. Co prawda osobiście spodziewałem się weekendowego lotu F16, ale chyba mało osób tam zgromadzonych posiadało licencje pilota, więc prościej było dać voucher na motocykl. Po wręczeniu nagród wróciliśmy do zabawy, hulanek i swawoli przy rytmach muzyki podawanej na tacy przez DJ Pablo. Jako że następny dzień jest najbardziej przykrym dniem, bo jest czasem powrotu, zamiłowanie do wszelakich napojów zdecydowanie zmniejszyło swoją moc, a i tańce nie trwały już do rana. Nie znaczy to, że Burgmania poddała się zbyt wcześnie oddając się w objęcia Morfeusza.

Niedziela – dzień zlotu 3

Niedziela to czas pożegnań, powrotów do szarej rzeczywistości ,która jest tym bardziej bolesna, kiedy przeżyliśmy tak kolorowy i pełen wrażeń weekend. Poznaliśmy nowych ludzi z którymi mogliśmy się bawić i zatracać w skuterowych szaleństwach, spotkaliśmy starych znajomych których lubimy i cenimy, ale nie mamy okazji zbyt często się z nimi widywać. Łączy nas wspólna pasja, radość i ciekawość świata. Burgmania po raz dwunasty pokazała swoją siłę i jedność. Nie pozwólmy by szara rzeczywistość miała wpływ na kolory Naszych marzeń, choć czasem może się wydawać, że urzeczeni kolorową wizją rzeczywistości wychodzimy na ulice pełne szarego realizmu. Nie nazywaj swoich marzeń szaleństwem, jeśli inni oprócz szarej rzeczywistości nie mają nic więcej. Do zobaczenia za rok na kolejnej tym razem już XIII Burgmanii 2017.

W zlocie wzięło udział:

Łącznie ponad 300 osób

Ponad 200 maszyn jechało na paradzie

Podziękowania dla sponsorów i fundatorów nagród:

Kymco – Motorland

Yamaha Motor Polska

Uhme Bike

Honda Polska

BMW – Auto FUS

Danone

Oerlemans

Podziękowania także za nieocenioną pomoc dla:

DPSL Agency

PROMOTOR

Copyright by Artix

Foto: uczestnicy zlotu

Wrażenia po zlocie sezonu 2016, galerie zdjęć oraz filmy znajdziecie TUTAJ