Rajd M@rkiza – odcinek 5

Edytor:M@rkiz

Dzień 5 rajdu Sokółka – Tolkmicko
(wg GPS-a 481 km)

Pobudka, śniadanie i wyjazd o ósmej rano. Na termometrze minus jeden stopień, powietrze przejrzyste a nad nami jasnobłękitne niebo na którym nawet nie widać śladu po chmurach. Są dwie łatwe drogi życia – wierzyć we wszystko lub wątpić we wszystko. Obie zwalniają od myślenia.

I my też o niczym nie myślimy przez pierwsze 100 km… Odkrywamy zapomnianą radość jazdy po równych drogach. Aż trudno nam uwierzyć, że jadąc przez ten odcinek trasy nie widzieliśmy ani jednej dziury… Żadnych kolein, progów, popękanych asfaltów czy też rozsypanego żwiru… Wjeżdżamy w krainę jezior – granatowe płachty rozrzucone między pagórkami przyciągały wzrok głębią koloru. Przy jednym z przydrożnych jezior robimy krótką przerwę na fotkę… W trakcie zawracania na asfalcie by wjechać gruntową drogą na brzeg zbiornika Pilot traci panowanie nad ciężkim Burgmanem i jego skuter przykrył czule asfalt… Zrobił to tak delikatnie, że właściwej nie ma żadnych śladów tych pieszczot… Po sesji nad jeziorem mkniemy dalej. Kolejna krótka przerwa przy nowej, dużej aż nieproporcjonalnej w stosunku do miejscowości w której się znajduje, stacja PKP TRAKISZKI. Kolejne fotki. Pomimo słonecznego dnia jest chłodno 3-4 topnie i wieje zimny wiatr. Dojeżdżamy do Stańczyków. Zwiedzamy słynne mosty od dołu i na górze i tutaj pokładamy się ze śmiechu bo okazuje się, że Łukasz ma lęk wysokości i w bardzo komiczny sposób próbuje spojrzeć w dół…. Kilkaset metrów dalej w Białym Dworku jemy zarezerwowany wcześniej obiad – lokalną potrawę zwaną karczochami. Po obiedzie zauważamy,że pogoda się łamie i zaczyna się chmurzyć. Szybko odpalamy skutery i jedziemy dalej starając się przemieszczać drogami jak najbliżej granic RP. GPS wpuszcza nas na drogę gruntową, wg niego to tylko ma być 4 km i tyle jest ale do tablicy z napisem granica państwa przekraczanie zabronione, a za nią płot z drutu kolczastego. Tuż obok znajduje się samotne gospodarstwo rolne, pytamy właściciela jak idzie ta granica – Panie tamte białe brzózki to już ruskie, mówi pokazując kępę drzew w odległości ok. 50 metrów. Robimy fotki i jedziemy dalej szutrem ok. 2 km aż do rozwidlenia drogi, gdzie już na nas czeka samochód Straży Granicznej… Co my tu robimy, czy nie wiemy że tu jest strefa nadgraniczna? He,he,he, dobre sobie my już od kilu dni jedziemy ciągle strefą nadgraniczną. Pogadali my chwilę o rajdzie, życzyli nam powodzenia i jazda do przodu. W końcu odbijamy trochę od granicy, wyjeżdżamy na lepszą drogę i kręcimy mocniej manetki. I od tego kręcenia nie udało się przelecieć nisko nad szosą jednemu gołębiowi bo go Pilot trafił skuterem tak centralnie w locie aż pióra się z niego posypały niczym z pękniętego balona. I tak jedziemy, jedziemy, nawijamy kilometry, zmęczenie daje znać o sobie. Gdzieś w okolicach Pieniężna w jakieś wiosce jadący przede mną na bandycie Łukasz zamiast skręcić w lewo zgodnie z przebiegiem jezdni pojechał prosto przez pobocze i zatrzymał się na trawie… Nie wyrobił zakrętu. Ale utrzymał równowagę… A tuż za drugim zakrętem nomen omen ludzie wychodzili z kościoła z pogrzebu… Później się tłumaczył, że jechał za szybko a ciasny był zakręt i chciał się złożyć w niego złożyć tylko motocykl go nie posłuchał… to kit, faktycznie był już zmęczony jak każdy z nas. Szczęśliwe docieramy do Tolkmicka, szybko odnajdujemy miejsce naszego noclegu – schronisko młodzieżowe przy klubie sportowym. Już tam czekała ekipa z „s3m” w składzie: Mareczek i Abach na swoich Burgmanach, Pidżam na Silverze no i Mirka na popidżamowej hondzie… Razem udajemy się do Klubu Aspazja na wytworną kolację przy świetle świec… Potem mały serwis mego Kymco na placu przy boisku do siatkówki, w którym czynny udział brała większość obecnych. Z powodu zmęczenia nie miałem nie sił do kręcenia… Mareczek odkręcił mi śrubę spustową miski olejowej, Pidżam odkręcił mocno zakręcony olej… reszta pilnowała żebym nie przelał…

Ekipa z Trójmiasta widząc wyciosane na naszych twarzach zmęczenie zmyła się do swoich pokoi… Szybko przyszedł sen nucący piosenkę Marka Grechuty – Ważne są tylko te dni, których jeszcze nie znamy. Ważne jest kilka tych chwil, tych na które czekamy…

Kliknij żeby powiększyć Kliknij żeby powiększyć
Wypoczynek nad jeziorem na niepewnym pomoście… Łukasz alpinista
Kliknij żeby powiększyć Kliknij żeby powiększyć
Martwe jezioro Lękliwy Łukasz 2 próba
Kliknij żeby powiększyć Kliknij żeby powiększyć
Na moście Przed 5-tym etapem
Kliknij żeby powiększyć Kliknij żeby powiększyć
Wypoczynek nad jeziorem W oczekiwaniu na pociąg do Rosji
Kliknij żeby powiększyć Kliknij żeby powiększyć
Stacja Trakiszki Czy te mosty nie są piękne (Italia)……
Kliknij żeby powiększyć Kliknij żeby powiększyć
Mosty w Stańczykach Przejście nad Błędzianką
Kliknij żeby powiększyć Kliknij żeby powiększyć
Lękliwy Łukasz Zasłabł ze śmiechu