Kupujemy używany maxi skuter, cz.2

Edytor:MariuszBurgi

W poprzednim odcinku opisałem jakie oferty sprzedaży możemy spotkać w ogłoszeniach i na co powinniśmy być przygotowani po przyjeździe na miejsce oględzin.
Teraz zajmiemy się samymi oględzinami naszego wymarzonego skutera.

 
Przeglądając ogłoszenia często natrafiamy na te (często na pozór) ciekawe ale znacznie oddalone od naszego miejsca zamieszkania. Wycieczka 300- 500 km, zarwany dzień, wypalone paliwo i na miejscu zastajemy coś, co jeszcze wczoraj w rozmowie telefonicznej ze sprzedawcą miało być „idealne, jak nowe, w super stanie”! Ciężko ustrzec się przed takim scenariuszem, ale można ryzyko, takiej średnio atrakcyjnej wycieczki zminimalizować.
Przede wszystkim zanim ruszymy w drogę poprośmy sprzedawcę o przesłanie dokładnych fotek. Wypytajmy dokładnie o wszystkie defekty i jeśli takie są poprośmy o dokumentację foto i przesłanie jej do nas mailem. Jeśli takie zdjęcia dostaniemy mamy pierwszy pozytywny sygnał, że sprzedający nie chcę niczego ukryć i szanuje nasz czas.
Innym dobrym wyjściem jest ewentualna pomoc kolegi, który mieszka blisko miejsca zamieszkania oferenta, aby sprawdził, choć pobieżnie, czy nasza wycieczka nie będzie pomyłką.

Jeśli ryzyko nietrafionej wycieczki zredukowaliśmy do minimum ruszamy do miejsca przeznaczenia. Po przyjeździe „na dzień dobry” sprawdzamy czy silnik jest ciepły i czy będzie to tzw. „rozruch na ssaniu”. Jeśli silnik był odpalany przed naszym przyjazdem może (ale nie musi) to oznaczać, że napęd nie jest w idealnej kondycji.
Karoserie naszych „płozówek” to jedno z najważniejszych elementów jakie powinniśmy dokładnie sprawdzić. Praktycznie każda „gleba”, nawet parkingowa wiąże się z pozostawieniem mało estetycznych śladów. Gorzej jeśli pojazd miał „szlifa”, który zakończył się finalnie na przeszkodzie. Tutaj dużo mogą nam powiedzieć same rysy. Wzdłużne oznaczają „szlif” a wywrotka postojowa praktycznie zawsze pozostawi po sobie rysę pionową.
Co jednak zrobić jeśli pojazd jest świeżo po lakierze, lub sprzedawca twierdzi, że karoseria jest „w oryginalnym lakierowaniu”?
Pierwszy sygnał, że możemy być oszukiwani to brak fabrycznych emblematów, które są drogie i rzadko kto chce je kupować. Jeśli mamy obawy co do prawdomówności sprzedającego możemy poprosić o umożliwienie demontażu któregoś z elementów karoserii. Ślady klejenia na gorąco, pourywane zaczepy czy nieoryginalne śruby mogą sugerować, że naprawa została wykonana w sposób niechlujny i mało profesjonalny.
Jeśli już zdjeliśmy plastiki obejrzyjmy dokładnie ramę, czy nie ma śladów prostowania oraz czy spawy wyglądają na fabryczne. Zajrzyjmy w każdą możliwą szczelinę a przede wszystkim pod przednią czaszę. Jeśli stelaż owiewki jest świeżo lakierowany i nosi ślady prostowania możemy być prawie pewni, że skuter miał „dzwona” przodem.
Jeśli nie wygląda na malowany to przejedźmy palcem po miejscach spawów- nawet po tych niewidocznych. Często „zabieg” prostowania ramy czy stelaża pozostawia po sobie łuszczący się lakier.
Obejrzyjmy dokładnie lagi oraz „górną półkę” czy nie noszą śladów prostowania.
Przednia czasza w praktycznie każdym skuterze łączy się głównym plastikiem na którym trzymamy nogi. Nierówne szczeliny, brak mocowań a także otarcia powinny być jednoznacznym sygnałem, że pojazd ma przeszłość powypadkową.

Oczywiście nie każdy szlif musi dyskwalifikować pojazd pod względem dalszej użyteczności. Wszystko zależy od tego na ile silne było uderzenie podczas wypadku oraz najważniejsze- czy pojazd został naprawiony z uwzględnieniem wszystkich norm i trzyma fabryczne wymiary… Tego niestety bez profesjonalnych przyrządów nie sprawdzimy ale jazda próbna może nam wiele powiedzieć.
Podczas jazdy należy zwrócić szczególną uwagę czy pojazd nie „powala się” na którąś stronę. Jeśli zauważymy wyraźne ściąganie proponuję odstąpić od transakcji zakupu.
Podczas ostrego hamowania czy przyspieszania nie powinno następować nic niespodziewanego. Warto też sprawdzić czy skuter nie ma luzu na łożyskach główki ramy. Najprostszą metodą jest dojechanie do ściany lub wysokiego krawężnika i płynne dodanie gazu. Jeśli wyczujemy wyraźny luz na kierownicy to możemy liczyć się z koniecznością rychłej, dość czasochłonnej wymiany łożyska.

Obejrzyjmy także dokładnie felgi. Ślady prostowania raczej zawsze sugerują nam, że pojazd miał jakieś „przygody”.
Stan opon, tarcz, klocków także powinien być dla nas sygnałem czy pojazd był używany zgodnie z przeznaczeniem oraz czy sprzedający nie należał do grupy tzw. „katów”. Poza tym w przypadku wyraźnych śladów zużycia musimy się liczyć z kolejnymi wydatkami po zakupie.
Oczywiście nie możemy zapomnieć o samej jednostce napędowej. Po odpaleniu słuchamy czy silnik pracuje równo, czy nie ma stuków oraz czy z rury nie wydobywają się białe chmury spalin. W skuterze dość ważnym elementem eksploatacyjnym jest wariator, sprzęgło i pasek napędowy. Niestety tutaj bez zaglądania pod boczny dekiel niewiele sprawdzimy, jednak podczas jazdy próbnej powinniśmy obserwować czy skuter ruszając nie szarpie i czy osiąga bez problemu swoją maksymalną prędkość. Jakiekolwiek objawy „zadyszki” powinny być dla nas sygnałem, że przeniesienie napędu jest na wykończeniu… a to kolejne wydatki.

Jeśli na naszej liście znajdziemy jedno drobne niedomaganie nie jest źle. Jeśli widzimy rysy pionowe na tłumiku, drobne otarcia ciężarków i normalne ślady eksploatacji ale pojazd silnikowo jest bez zastrzeżeń, podczas jazdy zachowuje się wzorowo możemy się uważać za szczęśliwców. Niestety bardzo często bywa tak, że większość z wymienionych defektów podczas oględzin występuje grupowo a wtedy sugerowałbym odstąpienie od transakcji. Wszak nasze zdrowie i bezpieczeństwo jest bezcenne a pamiętajmy, że skuter ma tylko dwa koła

Nie ma tak naprawdę możliwości sprawdzenia w 100% wszystkiego podczas zakupu używanego maxi skutera. Często jest to loteria i (mając „nosa”) możemy trafić zarówno w przysłowiową 10-tkę jak i na totalną minę, która ładnie wygląda na pierwszy rzut oka. Napewno warto zabrać na oględziny kogoś postronnego, kto zna się na temacie. Nie warto natomiast kierować się emocjami podczas zakupów.

Wszystkim poszukującym używanych jednośladów życzę owocnych zakupów i mam nadzieję, że chociaż niektóre z powyższych rad pozwolą Wam nabyć jednoślad, który dam Wam wiele radość :).

MariuszBurgi