Via Paris 2011

Edytor:Joasia70

Od jakiegoś czasu marzyło mi się zwiedzenie muzeum d’Orsy w Paryżu wprawdzie pierwotny plan polegał na locie samolotem, ale przyszły wakacje możliwość urlopu i modyfikacja pomysłu na środek transportu zamiast samolotu – skuter. Z moich propozycji towarzystwa w wyprawie nikt nie skorzystał więc postanowiłam jechać sama.

Kalkulacja czasu i gotówki , zerknięcie na mapę, przeglądnięcie MotoVoyagerów i już wiem – głównym celem jest oczywiście muzeum ale przecież wyjazd na plus/minus 7 dni, postanawiam więc zwiedzić po drodze Szampanię i przejechać serpentynami alpejskiej trasy Silvertta (i porównać ją z zeszłoroczną Grossglocknerstrasse ) . Jak już wiem w jakie miejsca chcę pojechać rezerwuję hotele i jestem gotowa do wyjazdu. Jeszcze przegląd skutera i zakup nawigacji i w drogę.

Pierwszy dzień (08.08.2011) to dojazd do hotelu w Chalons-en-Champagne. Do przejechania mam ok. 1300 km wyjeżdżam więc o 5.30. Pogoda zapowiada się całkiem dobra, po drodze postraszyło tylko przelotnymi opadami i trochę za mocno wiało. Jazda najpierw przez Polskę autostradą A4 następnie przez Niemcy i Francję bez przygód i problemów. Postoje co 200 km na tankowanie , wypicie kawy i siusianie 😉 i o 20.00 zatrzymuję się przed hotelem. Wg komputera nawigacji średnia prędkość z postojami to 110 km/h , prędkość maksymalna 165km/h, przejechałam 1298km w 14,5h. Teraz czas na gorący prysznic, sms do rodziny i przyjaciół, że żyję i opracowanie trasy zwiedzania na następny dzień.

Drugi dzień ( 09.08.2011) to zwiedzanie Szampanii. Pomogła w tym pięknie opracowana mapka rejonu, którą znalazłam w recepcji hotelu, pokazująca co ma do zaoferowania ten rejon. Szampanię rozsławiło białe wino z bąbelkami – szampan. Ten prawdziwy pochodzi tylko stąd, żaden inny musujący trunek nie ma prawa nosić tej dumnej nazwy. Szampania to region rolniczy, jej nazwa pochodzi od łacińskiego słowa „campania” oznaczającego kraj pól. Rozległe winnice zajmują prawie 32 tys. hektarów i są ulokowane na łagodnych nasłonecznionych zboczach malowniczych wzgórz w okolicach Reims i Epernay. Wytyczono tam specjalne trasy turystyczne. Swoją podróż po Szampanii zaczynam od Reims – stolicy tego regionu. Do Reims przyjeżdżam rano witana deszczem więc parkuję szybko i biegnę do pobliskiej kafejki na kawę i croissanta na poprawę humoru. Już siedząc nad filiżanką pachnącej kawy i wyglądając przez okno pomyślałam, że źle zaparkowałam – wyjazd mam z tyłu pod górkę ale ponieważ już zaczęło wyglądać spomiędzy chmur słońce postanowiłam tym problemem zacząć się martwić przed wyjazdem 😉

Kliknij żeby powiększyć Kliknij żeby powiększyć Kliknij żeby powiększyć

To historyczne miasto koronacyjne słynie przede wszystkim z olśniewając ej gotyckiej katedry, zaliczanej do najwspanialszych zabytków Francji. Budowla figuruje na liście UNESCO. Budowę gotyckiego kościoła rozpoczęto w 1211r po wielkim pożarze miasta. Kolejni budowniczowie stworzyli do końca XIIIw. arcydzieło z bogatą dekoracją rzeźbiarską, zachwycającą ażurowością i smukłością.

Kliknij żeby powiększyć Kliknij żeby powiększyć
Kliknij żeby powiększyć Kliknij żeby powiększyć

Zwiedzając katedrę warto zwrócić też uwagę na przepiękne witraże zdobiące wielką dwunastoramienną rozetę czy też te „młodsze” projektu Chagalla.

Kliknij żeby powiększyć Kliknij żeby powiększyć

Gdy zwiedzam takie budowle zawsze fascynuje mnie pietyzm z jakim dawni budowniczowie czy artyści wykonywali detale przy braku dzisiejszych technik czy narzędzi. Każdy szczegół wykonywany ręcznie, niepowtarzalny.

Kliknij żeby powiększyć Kliknij żeby powiększyć
Kliknij żeby powiększyć Kliknij żeby powiększyć

Czas wrócić do skutera i ruszyć dalej …..

Kliknij żeby powiększyć Kliknij żeby powiększyć

Tylko jak wyjechać pod górkę tyłem ???? …( w tym momencie Ci, którzy zastanawiali się po co babie taki duży skuter zaczęli zacierać z zadowolenia ręce , niech się nie cieszą, że sobie nie poradziłam 😉 ) … I tu nie po raz ostatni podczas wyprawy przywołałam na twarz uśmiech nr 52 i z wdziękiem zaczepiłam przechodzącego przystojnego francuza „ Can you help me ? „ … i po 2 sekundach maleństwo stało przodem we właściwym kierunku do wyjazdu z parkingu a francuz pożegnany miłym „Merci beaucoup” i ruszam dalej zwiedzać. Piękna, równa droga wiła się przez wzgórza Szampanii pomiędzy polami i winnicami

Kliknij żeby powiększyć Kliknij żeby powiększyć
Kliknij żeby powiększyć Kliknij żeby powiększyć

poprzez miasteczka takie jak Ville-en-Tardenois z kamiennymi domkami

Kliknij żeby powiększyć Kliknij żeby powiększyć
Kliknij żeby powiększyć Kliknij żeby powiększyć

czy pięknymi romańskimi kościołami

Jadąc mijam Chatillon-sur-Marne , miejscowość malowniczo „przyklejoną” do zbocza wzgórza z górującą nad całą okolicą figurą papieża Urbana II, który urodził się w tej miejscowości.

Kliknij żeby powiększyć Kliknij żeby powiększyć
Kliknij żeby powiększyć Kliknij żeby powiększyć
Kliknij żeby powiększyć Kliknij żeby powiększyć

Dojeżdżam do Epernay prawdziwej stolicy szampana. Choć w miasteczku nie ma zabytków nie brakuje tu turystów chcących zgłębić tajemnicę wytwarzania tego trunku. Zgłębić w przenośni i dosłownie gdyż żeby zwiedzić drugą co do wielkości wytwórnię szampana – Mercier – turyści są zwożeni przeszkloną windą do podziemi a następnie długimi korytarzami wożeni zautomatyzowaną kolejką wśród leżakujących butelek szampana. W trakcie tej podróży przedstawiany jest proces szampanizacji.

Kliknij żeby powiększyć Kliknij żeby powiększyć Kliknij żeby powiększyć
Kliknij żeby powiększyć Kliknij żeby powiększyć

Teraz pora powoli wracać już do hotelu bo na następny dzień mam zaplanowany wyjazd do Paryża. Droga prowadzi przez trochę inną krajobrazowo część Szampanii. Przez piękne lasy, malownicze miasteczka z pałacami, wzdłuż pól i jezior.

Kliknij żeby powiększyć Kliknij żeby powiększyć
Kliknij żeby powiększyć Kliknij żeby powiększyć

No i nareszcie Dzień Paryża – dzień trzeci ( 10.08.2011 ). W tym dniu doceniłam posiadanie nawigacji. Ja fanka i zagorzała zwolenniczka map papierowych powodowana wygodą i wiekiem 😉 przed wyjazdem zakupiłam to magiczne urządzenie, skuszona użytkowaniem nawigacji przez naszego kolegę Patryka. I jak podczas wcześniejszej jazdy nawigacja powodowała, że były momenty, że nie wiedziałam gdzie jestem i wyciągałam mapę, żeby móc zlokalizować swoje „ja” podczas jazdy po Paryżu nawigacja okazała się strzałem w dziesiątkę. Spokojnie mogłam się skupić na samej jeździe po mieście i docieraniu do kolejnych punktów miasta. Najpierw dojazd po same muzeum. Jedno kółko więcej jednokierunkowymi uliczkami i znajduję miejsce do zaparkowania między dwoma autami. Maleństwo upchane więc ja biegnę do muzeum. Trzy godziny podziwiania i zachłystywania się największymi dziełami impresjonizmu, pięknymi dziełami pełnymi barw, ulotności chwili, światła …Monet i jego „Katedra w Rouen” „Staw z nenufarami, zielona harmonia” „Stogi” czy „Regaty w Argenteuil” … Degas i jego baletnice … Van Gogh i jego „niespokojne” obrazy odzwierciedlające stany psychiczne artysty … Toulouse-Lautrec i jego umiejętność obserwacji połączoną z sympatią i zrozumieniem dla ludzkich niedoskonałości „Tańcząca Jane Avril” „Toaleta” … rzeźby, sztuka użytkowa … jeszcze tam wrócę …

Wracam do skutera, w między czasie samochód, który stał za mną odjechał. Ale Asia zamiast szybciutko skorzystać z okazji, że tył mam wolny poszła na kawę

Kliknij żeby powiększyć Kliknij żeby powiększyć

W między czasie, ponieważ w Paryżu wolne miejsca parkingowe nie zostają długo wolne, za mną na styk parkuje samochód. Nauczona doświadczeniem z Reims pełna wiary w życzliwość i wyrozumiałość paryżan uruchamiam skuter i … „uśmiech nr 52 i z wdziękiem zaczepiam przechodzącego przystojnego francuza „ Can you help me ? „” Tym razem jednak z wyjazdem nie jest tak łatwo, uliczka wąska, ruch duży, samochód za mną blisko zaparkowany … żeby wyjechać muszę trzy razy podjeżdżać do przodu , ale miły pan cierpliwie pomaga podciągając skuter do tyłu i blokując jadące ulicą samochody , kierowcy trochę sobie potitali ale nikt nie wpychał się ani nie przepychał, pomaga mi wyjechać. Jeszcze miłe „merci” z mojej strony, „au revoir” i machanie ręką wspólne … i korek na uliczne rusza ze mną na czele 😉

Teraz zabawa jazdy ulicami, placami i rondami Paryża , przy miłych „skręć w prawo” lub „200m do cleu” gdy jadę według wskazań Krzysia H. lub cierpliwe „przeliczam trasę” gdy okazało się, że za późno wykonałam „skręć w lewo” albo był zakaz wjazdu z powodu robót drogowych dojeżdżam do wyznaczonych celów: Wieża Eiffla, Łuk Triumfalny, Champs Elysees, Katedra Notre-Dame

Kliknij żeby powiększyć Kliknij żeby powiększyć Kliknij żeby powiększyć

Francja oprócz widoków i zabytków urzekła mnie jakością dróg i kulturą jazdy. Dojeżdżając pierwszego dnia do Chalons-en-Champagne, z powodu ilości przejechanych kilometrów pod sam prawie hotel zdecydowałam się na jazdę autostradą mimo dość wysokich opłat ( za przejechanie ok. 200 km zapłaciłam ok. 10 euro ). Jednak na objazd po Szampanii i dojazd do Paryża zrezygnowałam całkowicie z płatnych autostrad. Drogi nawet te najbardziej boczne równe jak stół. Na dwupasmówce do Paryża wprawdzie ograniczenie do 110 km/h ale nikt nie szaleje , wszyscy jadą równo sama przyjemność i relaks. Jedynym problemem jest mała ilość stacji benzynowych. Do jednej z nich dojechałam już samą tylko chęcią jazdy maleństwa 😉 Moje szczęście nie miało granic 😉 Wprawdzie stacja benzynowa była po drugiej stronie drogi i musiałam nadłożyć ok. 10 km ale nauczyło mnie to, że we Francji nie można czekać z tankowaniem aż zacznie migać kontrolka bo przez najbliższe 100 km może nie być gdzie zatankować.

Kliknij żeby powiększyć

Dzień czwarty ( 11.08.2011 ) – spokojna droga z Francji do Austrii wśród pól, winnic, przez Ren, wokół Jeziora Bodeńskiego

Kliknij żeby powiększyć Kliknij żeby powiększyć Kliknij żeby powiększyć
Kliknij żeby powiększyć Kliknij żeby powiększyć Kliknij żeby powiększyć

Dzień piąty ( 12.08.2011 ) – dzień zdobywania szczytów – serpentyny Silverta-Hochalpenstrasse.

Kliknij żeby powiększyć
Kliknij żeby powiększyć Kliknij żeby powiększyć Kliknij żeby powiększyć

Ja przejeżdżam ją od strony Schruns. I wydaje mi się, że jest to ciekawsze gdyż od tej strony podjeżdżamy serpentynami do góry. Trasę wybudowano w 1954r. Ma w sumie długość 22,5km i tworzą ją 32 serpentyny. W trakcie jazy pokonuje się różnicę wysokości ok. 1000m. Maksymalne pochylenie na kilku odcinkach wynosi 14%, a średnie pochylenie drogi wynosi ok. 5%. Z powodu lawin, osunięć kamieni i gruntu droga otwarta jest dla ruchu kołowego tylko w miesiącach letnich, o czym informują znaki drogowe z napisanymi rzymskimi cyframi Xi-V. Fantastyczną scenerię tego miejsca dopełnia olbrzymie sztuczne jezioro BielerHohe na wysokości 2032m n.p.m. i wybudowana tama z miejscami widokowymi na panoramę Alp.

Kliknij żeby powiększyć Kliknij żeby powiększyć Kliknij żeby powiększyć
Kliknij żeby powiększyć Kliknij żeby powiększyć Kliknij żeby powiększyć

Kliknij żeby powiększyć

Porównując tę trasę z Grossglocknerstrasse, którą przejechałam w zeszłym roku ta zeszłoroczna bardziej mi się podobała. Jest bardziej widokowa, ma więcej serpentyn, przebiega przy lodowcu.

Silverta-Hochalpenstrasse z jednej strony jest stroma z zakrętami a po osiągnięciu najwyższego punktu łagodnie opada w kierunku miejscowości Ischgl. Obie trasy jednak chętnie przejechałabym jeszcze raz .

Ten dzień jednak jeszcze się nie skończył. Przede mną miłe popołudnie w towarzystwie Miro71. Dzień wcześniej po przyjechaniu do hotelu stwierdziłam, że moje lenistwo bierze górę i postanowiłam zmienić plany wyjazdowe przecież mam urlop. Zamiast się spieszyć z przejazdem przez Silvrettę chcę się cieszyć pięknymi widokami i odstresować przed powrotem do „kieratu”. Kilka dni wcześniej z Mirkiem zastanawialiśmy się czy uda nam się zgrać spotkanie na kawę ( on z rodziną jeszcze nie wrócił z wakacji, ja już planowałam powrót do domu na ten dzień ) i po moim przedłużeniu pobytu w tym rejonie o jedną noc po szybkiej wymianie sms ustalamy wyjazdowy spot grupy Śląskiej. Mimo odległości ok. 200 km Mirek wraz z córką siada na skuter i już są u mnie i pijemy kawę na tarasie pensjonatu. Po chwili szybka decyzja o popołudniowo-wieczornym wyjeździe do Lindau nad Jeziorem Bodeńskim.

Kliknij żeby powiększyć Kliknij żeby powiększyć Kliknij żeby powiększyć
Kliknij żeby powiększyć Kliknij żeby powiększyć Kliknij żeby powiększyć

Przejeżdżamy na wyspę gdzie zlokalizowana jest najstarsza część tego ośrodka turystycznego.

W ten sposób zakończyłam bardzo udany wyjazd teraz już tylko dzień szósty wyjazdu (13.08.2011) dzień spokojnego powrotu do domu przez autostrady Austrii, Czech i Polskie drogi.

Jeszcze małe podsumowanie:
W sumie przez 6 dni zrobiłam 3972,7 km
średnie spalanie 5,3 l , min. 4,1 l, maks. 6,8 l
w drodze do: średnia prędkość z postojami 110 km/h , prędkość maks. 165 km/h ( wg GPS ), przejechane 1298 km, czas 14,5h
w drodze z: średnia prędkość z postojami i korkami 86km/h , prędkość maks. … e nie napiszę bo GPS musiał się pomylić , przejechane 955 km, czas 12,h
łącznie za benzynę, noclegi, jedzenie i przyjemności wydałam ok 2000 zł

Txt i foto : Joasia70