Burgmania 2008 – Sycowa Huta

Edytor:Artix

Roku Pańskiego 1108 a nie jak mylnie podają źródła 1107 miłościwie nam panujący król Bolesław Krzywousty zorganizował kolejną wyprawę łupieżczą na Pomorze, której swoim wojskiem nie wsparł Zbigniew. W desperacji, choć wielu mu odradzało, poprosił dzikie i nieujarzmione plemię Burgmania, które znane jest z waleczności na całym świecie i budzące przerażenie wszędzie tam gdzie się pojawią. Krzywousty wykorzystał to jako pretekst do odebrania bratu lenna, a Burgmanowie dawno już niczego nie złupili, więc pałali dzikimi żądzami i postanowili zabawić się co nie co. Latem Roku Pańskiego 1108 pomiędzy 6 a 8 czerwca z pomocą dzikich hord Burgmanii w miejscowości Sycowa Huta, która przeszła do historii jako miejsce największej rzezi ówczesnej Europy, rozegrała się zwycięska bitwa. Cena za ta przysługę była jednak wielka, król sowicie wynagrodził barbarzyńców, wszelkimi dobrami oraz napitkiem i mięsiwem samemu głodując, bo żarłoczne jest to plemię. Na Pomorzu po dziś dzień straszy się dzieci barbarzyńcami z herbem Burgmanii na tarczy. Bolesław Krzywousty od tego czasu mógł prowadzić w pełni niezależną politykę, a Burgmanowie obwieszeni łupami jak się nagle się pojawili tak szybko zniknęli, ale jest obawa że mogą kiedyś powrócić.

Kliknij żeby powiększyć Kliknij żeby powiększyć Kliknij żeby powiększyć
Kliknij żeby powiększyć Kliknij żeby powiększyć Kliknij żeby powiększyć
Kliknij żeby powiększyć Kliknij żeby powiększyć Kliknij żeby powiększyć

No i jak co roku opary z grilla musiały mi zaszkodzić bo coś namieszałem z tym opisem.

Prawda była taka, że już od czwartku co bardziej niecierpliwi i spragnieni towarzystwa zaczęli się już zjeżdżać na zlotowisko, co tylko doprowadzało do furii tych którzy mogli przyjechać dopiero w piątek. No a w piątek od rana dziać się zaczęło, pojedynczo, parami, w małych grupach, w dużych grupach, dosłownie do wyboru do koloru zaczęło się zapełnianie parku maszyn w miejscowości Sycowa Huta w ośrodku wypoczynkowym Kormoran. Na dzień dobry każdy ze zlotowiczów został obdarowany prezentami, a po zakwaterowaniu się w legowisku wszyscy udawali się na miejsce zlotowe, gdzie przy zupie chmielowej i mięsiwie z grilla można było rozpocząć wszelkiego rodzaju dyskusje na tematy ważne i błahe. Atrakcją dnia dla tych którzy w obawie o złość własnego partnera chcieli z przypadkowo poznaną osobą na legalu wymienić płyny ustrojowe, dla zmyłki zwane metodą usta – usta, czy innym dmuchaniu czy uciskaniu klatki piersiowej, podkreślam, piersiowej, ku uciesze licznie zgromadzonej gawiedzi mogli poznać tajniki udzielania pierwszej pomocy oraz zobaczyć pokaz ratownictwa. Rzecz niezmiernie ważna i przydatna dla każdego użytkownika drogi. Oczywiście ci którzy się wstydzili publicznie uciskać czy dmuchać, w zaciszu legowiska mogli przećwiczyć i utrwalić zdobytą wiedzę, którą mam nadzieje, że nikomu nigdy nie będzie do niczego potrzebna czego można życzyć wszystkim. Kiedy zapadł zmierzch, nasz wodzirej Pleban postanowił ujawnić swoje talenty kabareciarskie, nastrojowe świece na stołach zastąpił pokaz różnych dzieł zebranych w postaci zdjęć z minionych imprez skuterowych jak i wyjazdów plenerowych, oj łezka w oku się czasem zakręciła zwłaszcza przy zdjęciach z 2001-2003 roku. Jak na rodzinną imprezę przystało, dyskusją nie było końca, wszak jedyna taka okazja żeby wyjść zza monitora i na żywca poznać nowe twarze jak i wspólnie powspominać minione imprezy. Wraz ze wschodem słońca miejsce imprezowe opustoszało, wszak choć odrobinę trzeba złapać snu przed jutrzejszymi atrakcjami.

Kliknij żeby powiększyć Kliknij żeby powiększyć Kliknij żeby powiększyć
Kliknij żeby powiększyć Kliknij żeby powiększyć Kliknij żeby powiększyć
Kliknij żeby powiększyć Kliknij żeby powiększyć Kliknij żeby powiększyć
Kliknij żeby powiększyć Kliknij żeby powiększyć Kliknij żeby powiększyć

Pyszne śniadanko z żurkiem dla wzmocnienia organizmu pozwoliło większości powrócić do stanu używalności. O godzinie 11 ruszyła parada, widok maszyn ciągnących się po horyzont jest doznaniem silnie emocjonalnym dla każdego miłośnika maxi skuterów. Trasa przebiegała przez malownicze zakątki ziemi kaszubskiej z miejscowości Sycowa Huta przez Wąglikowice, Wdzydze Kiszewskie, Olpuch, Nowa Kiszewa do Kościerzyny stolicy Kaszub, gdzie policja sprawnie poprowadziła nas przez miasto, aż pod amfiteatr, gdzie zostało poczynione wspólne grupowe zdjęcie co by nikt się nie wykpi kto był, ani ten co twierdzi że był a go nie było. Sama historia Kaszub jest ciekawa jak i ludzie tam mieszkający. W kilku słowach postaram się ją przybliżyć.

Kliknij żeby powiększyć Kliknij żeby powiększyć Kliknij żeby powiększyć
Kliknij żeby powiększyć Kliknij żeby powiększyć Kliknij żeby powiększyć

Kiedy Pan Bóg, tworzył ziemię, zupełnie zapomniał o Kaszubach… Na szczęście upomniał się o nie anioł, który miał czuwać nad tą krainą. Popatrzył Bóg do swoich przepastnych worów, a tam na dnie zostało wszystkiego po trochu. Obdarzył więc ją tym wszystkim, co pozostało: liściastymi borami, sosnowymi lasami, jeziorami, rzekami, morzem, wydmami, klifowymi brzegami, piaszczystymi plażami, wzgórzami i dolinami. […] Wtedy zaświeciło słońce, a w jego promieniach ukazało się całe piękno Kaszub. Cicho tu jednak było i pusto, więc ulepił Bóg z gliny zwierzęta najrozmaitsze i ludzi, i ożywił ich. Ludzie ci jednak uparci jacyś tacy byli, a szczególnie jeden z nich. Wciąż domagał się jakiegoś ubrania i zadręczał Boga pytaniem „A ka szuba?”. Zniecierpliwił się Stwórca w końcu i dał mu ową szubę. Człowieka tego nazwał Kaszubą, a kraina ta zwała się odtąd KASZUBY.

Kliknij żeby powiększyć Kliknij żeby powiększyć Kliknij żeby powiększyć

Po godzinie wolnego czasu przeznaczoną na spacer po Kościerzynie pod eskortą policji wyruszyliśmy w kierunku miejsca zlotu. No i dopiero zaczęło się dziać. Wszyscy poczuli klimat rozpoczynających się mistrzostw i zaczęła się ostra rywalizacja. Piłkarzyki pokazały zaciętość prowadzonych bojów na poziomie iście mistrzowskim. Takich akcji i bramek nie powstydziła by się żadna reprezentacja narodowa. Puchar zwycięstwa trafił na Śląsk dla drużyny Czorny-Dzięgiel. Kolejną rywalizacją budzącą nie mniej emocji było przeciąganie liny, zawodnicy w pocie czoła i pełnym poświęceniem szarpali linę, co poniektórzy do dziś mają ślady rywalizacji na sobie, ale miejmy nadzieje że „do Burgmanii się zagoi”. Mistrzami w ciągnięciu okazałą się drużyna z Pomorza najmocniejsi w rękach okazali się Kucharz, Kamis, Romeo, Piotrek i Tomek. Najwięcej chyba śmiechu było w konkurencji cyrkowej, czyli chodzenie na szczudłach. Tu okazało się, że nie tylko ilość zjedzonej zupy chmielowej mogła pomagać lub przeszkadzać ale trzeba się też wykazać diabelską równowagą połączona z latami spędzonymi w cyrku w rodzaju klowna. No dobra po prostu ci co nie brali udziału w tej konkurencji z zazdrością mogli podziwiać szczudlarzy jak pięknie biegali i patrzyli z góry na innych. Drewnianym sprinterem roku został Agnus i chwała mu za to, bo za rok na pewno nie pozwolimy mu wystartować w tej konkurencji, tak sprawnie i gładko przyszło zwycięstwo. Ci co nie mieli umiejętności cyrkowych ale za to sprawne oko, jedno w zupełności wystarczy do tej konkurencji, mogli rzucać oponą na słupek, istnieje podejrzenie że zwycięzca tej konkurencji ma takiego szefa, że wyobrażał sobie właśnie jego zamiast słupka. W wśród kobiet największą złość do szefa miały: Mirka, Bafka, Fiona i Gosiek, a wśród panów: Migu, Daro, Okrągły, Rafałek, Bobas i Abach. No cóż zlot Burgmanii pozwala odreagować różne rzeczy i emocje. Do tego oczywiście dochodzi chciwość na nagrody, a były one wyjątkowo cenne – dwie wykałaczki i zapalniczka bez gazu – za to zabiłby nie jeden, żeby to mieć. Przyjmijcie moi drodzy największe wyrazy ubolewania z powodu wygranej. Tak o to dobiegł czas konkursów siłowych, a przyszedł czas biesiady i konkursów szczęściowych. Uprasza się wszystkich wylosowanych zwycięzców loterii o zakup kuponu lotto i wysłanie skreślonych sześciu liczb na mój adres pechowiec@moze-za-rok.pl. Z góry dziękuję. Na pocieszenie Larsson postanowił nagrodzić tych co zajęli ostatnie miejsca, oraz największych pechowców zlotu, może nie będę ich wymieniał bo nikt z nimi nie będzie już chciał jeździć skoro przynoszą pecha.

Kliknij żeby powiększyć Kliknij żeby powiększyć Kliknij żeby powiększyć
Kliknij żeby powiększyć Kliknij żeby powiększyć Kliknij żeby powiększyć

A gdy nastał zmierzch w oczach, a może zwyczajnie zaszło słonce, tak czy siak ściemniło się, na brzegu jeziora pojawili się dziwni osobnicy, nerwowo biegający po plaży, na koszulkach można było dostrzec skrót PES. Nie jestem pewny ale to pewnie „Podniebna Eskadra Strzelająca” bo za chwile całe niebo rozbłysło tysiącem ogni. Zapewne to jacyś początkujący terroryści bo 20 minut strzelali i tylko w niebo udało im się trafić, a las i ośrodek jak stał tak stał i nawet się nie zapalił. Kiedy próbowali tak raz za razem spalić choć by niebo dokładnie przeczytałem co mieli na koszulkach, Poznańska Elita Skuterowa i pokaz sztucznych ogni też im wyszedł elitarnie. Po pokazie wszyscy powrócili do biesiady. Oczywiście znowu pomiędzy biesiadnikami skrycie chodził taki jeden co to ucha nadstawiał i wszystko skrzętnie notował. Ci co się nie domyślają o kogo chodzi, nigdy nie dowiedzą się że to M@rkiz, bo obiecałem mu że pary z gęby nie puszcze ani niczego nie opublikuje. W sumie kilka fraszek się nie liczy, a oto i wynik pracy naszego „tajnos agentos”

Piątkowy wieczór, kolega w czarnych okularach „spoczął na laurach” tak więc sobotniego poranka….

Rankiem Robson był zdziwiony wielce,
Że legł nie z „B.” lecz po kropelce…

Piątkowego wieczora otrzymałem propozycję z tych nie do odrzucenia…A kiedyś obiecywałem sobie, że NIKOMU nie dam się namówić na skuterowe „plecaczkowanie” a o biegowcach to już nawet nie wspomnę( z obawy o własne życie)

Kliknij żeby powiększyć Kliknij żeby powiększyć Kliknij żeby powiększyć
Kliknij żeby powiększyć Kliknij żeby powiększyć Kliknij żeby powiększyć

Nie wiedzieć czemu Zołza się uparła,
że nad morze z M@rkizem by wydarła…
Ten zaś trząsł tyłkiem bo wierzył święcie,
że spadnie z Jej pleców na pierwszym zakręcie…

Ale po ponad 110 km kurczowego wbijania moich paznokci w uchwyty Hondy CBF 600 i 50 km jazdy z zamkniętymi oczami, dotarliśmy na plażę we Władysławowie w towarzystwie Świdra z Balbiną, Matadora, Yaro, Pawła886 z Borówką. Ale czekał na jeszcze powrót, który potem śnił mi się w nocy, tak więc niedziela 6 rano, piszę…

Nie mogę spać, bardzo się męczę,
bo gdy na plecy się przekręcę
to czuję u ich dołu jakieś wibracje…
Ach, te z Zołzą na CBF-ce wariacje…

Niedzielny poranek w towarzystwie ekipy toruńsko-grudziąckiej w parku maszyn z cyklu – nie ważne czym przyjechałeś na zlot, ważne czym z niego wrócisz. Stajemy przed jednym ze skuterów… parę sekund namysłu, przypomnienie słów Grzegorza o chęci zmiany koloru i już jest:

T-max, niejaki żółty, był nawet w Albanii…
Znaczy się – skuter już do bani ?

W niedzielę pokazano mi zdjęcie w komórce i wtedy dopiero uwierzyłem:

Sobotni poranek zastał Rafałka w pościeli – uśmiechnął się radośnie…
ale zaraz, zaraz, kołdra, poduszka – ale czemu na pomoście???

Pozostałe rymowanki ze względu na przesadny erotyzm, dosadne teksty i zamierzone podobieństwo do znanych osób i faktów nie nadają się do publikacji.

I tak biesiadując do rana w oparach grilla, popijając zupą chmielową, konsumując w dymie otrute ryby jak i dezynfekując górne drogi oddechowe ognistą wodą dobrnęliśmy do końca … soboty.

Kliknij żeby powiększyć Kliknij żeby powiększyć Kliknij żeby powiększyć
Kliknij żeby powiększyć

No właśnie niedziela to chyba najmniej lubiany dzień przez wszystkich zlotowiczów, czas na pożegnania, pakowania i wyjazdy. Nic co dobre nie trwa wiecznie. Od rana rozpoczęła się migracja, która trwała do 15-stej, choć doszły mnie słuchy że co poniektórzy i do poniedziałku zabawili.

Dziękujemy wszystkim za wspólną zabawę, za to, że przyjechaliście, sponsorom, że postanowili wspomóc organizacje tej imprezy, a najważniejsze grupie Skutery 3 Miasto, bo to oni odwalili kawał dobrej roboty i dzięki nim mogliśmy się tak wspaniale bawić. Więc jeszcze raz Wielkie Wielkie Dzięki za organizacje IV ZLOTU BURGMANII:

WSZYSTKIM tym którzy pomagali zorganizować całe to wielkie przedsięwzięcie.

A o to lista naszych sponsorów i fundatorów nagród bez których ciężko było by myśleć o zlocie:
ZIAJA
Speedway SSP Star Promotion
MAR – PACK
DEKO
JBB w Łysych
SKUTERMANIA
DBK Grupa
ADAMOTO Motorcycles
MARVEL Motocykle
LARSSON Polska

A teraz mała statystyka:
W zlocie wzięło udział ponad 190 osób
uściślając dla tych co bez statystyk żyć nie mogą to było:
60 kobiet + 10 dziewczynek, 115 mężczyzn + 8 chłopców
W zlocie brało udział ponad 100 skuterów i jeszcze jakieś dziwne biegowce, których nie warto było liczyć oraz kilka katamaranów
Wypita ilość piwa – odpowiednia
Zjedzona ilość kiełby i mięsiwa – wystarczająca

 

Niniejszym zaznaczam, że na zdjęciach nie ma osób przypadkowych, a wszelkie podobieństwo do osób, miejsc, i zdarzeń jest zamierzone i prawdziwe.

edited by Artix
copyright by Burgmania

Więcej wrażeń ze zlotu oraz zdjęć na naszym forum.