Yamaha na Targowej w Warszawie.

Edytor:Jarosław Wiśniewski

[Rozmiar: 53849 bajtów]

W sobotnie popołudnie kiedy w najlepsze trwało zwiedzanie targów MotocyklExpo po drugiej stronie Wisły miała miejsce skromna, ale znacząca uroczystość.
Sam prezes Zarządu Mitsui Motor Polska Robert Domański przecinał wstęgę w nowym salonie. Można by zapytać jakim nowym, skoro Targowa 7 to adres znany motocyklistom od ponad 40 lat. To wszystko prawda, pan Robert otwierał tylko nowy etap Targowej 7.

 

Kliknij żeby powiększyć Kliknij żeby powiększyć Kliknij żeby powiększyć Kliknij żeby powiększyć

Podczas oficjalnych przemówień powiedział Jacek Bujański- jeden z właścicieli salonu – koło historii mające dużą bezwładność zatoczyło olbrzymi okrąg, bo 13 lat temu chcieliśmy być dealerami marki Yamaha, ale dopiero teraz nam się udało i bardzo cieszę się z tego faktu.
Moim pierwszym nowym motocyklem japońskim była w 1995 roku piękna fioletowa Yamaha TDM 850

W imieniu gości z Mitsui głos zabrał Robert Domański – wszystko się dobrze złożyło, akurat po otrzymaniu oferty od Jacka zastanawialiśmy się nad poszukaniem dealera po tej stronie Wisły. Liczymy, że warszawska Praga wraz z okolicami to duży rynek i szczególnie w segmencie maxi-skuterów firma Moto-Styl wiele na nim zrobiła przez ostatnich kilka lat.

Salon na Targowej to miejsce znane w całej Polsce. Ten niewielki sklep był kiedyś pierwszym sklepem prywatnym w Warszawie gdzie można było kupić Simsona, potem sprzedawano tu pierwsze używane skutery japońskie i wreszcie tu sprzedano pierwsze nowe Kawasaki i Suzuki w 1993 roku.

Grubo ponad 1000 pojazdów zostało tutaj sprzedanych, a trzeba też wiedzieć, że było to miejsce gdzie sprzedawano pierwsze quady.

Kliknij żeby powiększyć Kliknij żeby powiększyć Kliknij żeby powiększyć Kliknij żeby powiększyć

Dziś salon nie przypomina tego sprzed kilku tygodni, nawet sufit jest w czerwonych barwach „wojennych” Yamahy , a pomiędzy oknami pojawiły się charakterystyczne skrzyżowane kamertony.

W planach na ten rok jest jeszcze zagospodarowanie płotu pomiędzy budynkiem mieszczącym salon i wiaduktem no i oczywiście powrót do dawnej świetności, kiedy rocznie wyjeżdżało z tego sklepu wiele nowiutkich japońskich maszyn.

Foto i tekst : Jarosław Wiśniewski