Yamaha Cygnus X 125 ’06 – opis użytkownika

Edytor:barteq

Yamaha Cygnus X 125. Skuter określany jako midi-miejski. Lepszego określenia na ten pojazd nie można było znaleźć.
(na przykładzie Yamaha Cygnus X 125ccm, 2006r, przebieg: 20tyś km)

Jego główne zadania? Dowieźć kierowcę w miarę szybko w mieście z punktu A do punktu B, być tanim w eksploatacji i w zakupie. Skuter ten spełnia dokładnie te 3 zadania. No, może ma jeszcze jedno – być „wołem roboczym” i wozić jak najwięcej ładunku. I tu też skuter ten zyskuje punkty.

Wygląd:

Jednym skuter się podoba, innym nie. Jest to maszyna typowo miejska, ma gabaryty przypominające skuter klasy 50ccm. Niestety, podczas jazdy na mieście nie dodaje mu to punktów, kierowcy samochodów często mylą ten pojazd z „pięćdziesiątką” wciskając się w ostatniej chwili przed koła, myśląc, że zdążą.

Ostre krawędzie przodu dodają skuterowi nieco nowoczesności w porównaniu z poprzednikiem, który był obły i nijaki.

Schowki:
Transport dużych ilości towaru to jest właśnie to, do czego ten skuter został stworzony. Płaska podłoga spokojnie mieści zgrzewkę napoju, kufer pod siedzeniem pozwala na zapakowanie do niego kasku szczękowego pozostawiając jeszcze miejsce na rękawice czy komplet narzędzi lub naprawdę spore zakupy. Egzemplarz, którym się poruszam doposażyłem również w tylny kufer, dzięki czemu możliwości ładunkowe zdecydowanie wzrosły. W chwili obecnej jadąc na duże rodzinne zakupy szkoda mi odpalać samochodu, gdyż skuter ten świetnie go zastępuje. Niestety, projektanci zapomnieli o chociażby małym schowku na wysokości kolan kierowcy, przez co nie ma gdzie trzymać drobiazgów jak paczka chusteczek czy klucze. Pojawił się on dopiero w modelu CygnusX 125i.e. (od 2009 roku).

Jazda i osiągi:
Jednocylindrowy, gaźnikowy, chłodzony powietrzem silnik o pojemności 125ccm osiąga 11KM, co do ruchu miejskiego jest zdecydowanie wystarczającą wartością dla przeciętnego kierowcy i pozwala bardzo sprawnie ruszać spod świateł zostawiając w tyle samochody. Nie jest jednak to ten sam silnik co w Yamaha Maxter czy Yamaha Majesty 125ccm a konstrukcja bliźniacza z Yamaha Vity. Silnik pozwala na sprawne rozpędzanie się do prędkości ok.60km/h, następnie wskazówka szybkościomierza zwalnia, zatrzymując się finalnie na 103km/h licznikowych (czyli równo 100km/h wg. GPS). Prędkość podróżna to ok. 80km/h.Niby nie wiele, ale przypominam, że jest to pojazd miejski a nie turystyczny.
Co do osiągów: miałem okazję testować mój skuter na starcie z kilkoma innymi maszynami. Kymco Agility City 125 4T zostaje zdecydowanie z tyłu, Yamaha Cygnus X 125ccm i.e. zostaje przy większych prędkościach z tyłu natomiast Aprilla 150ccm to niestety już „nie ta liga” na ten skuter.

Ekonomia:
W mieście przy delikatnym operowaniu gazem skuter zadowala się ok. 3.2l/100km, przy odkręcaniu manetki do oporu spalanie niewiele rośnie do 3.5L/100km. Przy prędkości podróżnej w trasie otrzymujemy spalanie w granicach 3.0L/100km.

Ergonomia:
Maszyna ta zaprojektowana jest głównie do jazdy po mieście. Trasa dłuższa niż 20km powoduje zmęczenie pleców. Kanapa jest również dziwnie wyprofilowana. Przednia jej część dość gwałtownie się kończy nie dając pełnej wygody kierowcy wzrosu powyżej 175cm. Lusterka są zamontowane chyba tylko po to, żeby pojazd miał homologację. Dzięki ich małym rozstawie przy moim wzroście 182cm widzę w nich w 3/4 swoje barki i ramiona. Jednak mała szerokość skutera pozwala na sprawniejsze niż konkurencja lawirowanie w korkach. Jako, że jest to skuter typowo miejski – tylna część kanapy może służyć do przewozu pasażera jedynie na krótkie dystanse.
Jakość plastików w porównaniu z chińskimi skuterami jest o niebo lepsza, jednak nie taka jak w pełnowymiarowych maxiskuterach. „Udało” mi się bez większego problemu połamać jeden próg. Koszt zakupu nowego oryginału do najniższych nie należał.
Zegary są tak proste jak tylko udało się konstruktorom zrobić. Znajdziemy na nich: prędkościomierz, wskaźnik paliwa, kontrolkę zmiany oleju, licznik kilometrów, kontrolkę kierunkowskazów, kontrolkę długich świateł i to tyle.

Zawieszenie i hamulce:
Koła 12″ zamontowane w tym skuterze dostatecznie tłumią małe nierówności, nieco gorzej radzą sobie z większymi. Samo zawieszenie jest moim zdaniem dość twarde, nie mam uczucia, że to skuter prowadzi mnie a nie ja skuter. W temacie hamulców: tylny bęben można nazwać bardziej spowalniaczem niż czymś, dzięki czemu można zatrzymać maszynę. Jednakże jest zupełnie bezobsługowy, po 20tyś km nie wykazuje śladów większego zużycia. Przedni hamulec jest tarczowy, tu już można mówić o prawdziwym hamowaniu. Jest wystarczająco mocny aby zatrzymać ten dość lekki skuter z jedną osobą na pokładzie na małej przestrzeni.
Godny podziwu jest promień skrętu, Jest mniejszy niż w chińskich małych skuterach typu Kingway Coliber a manewrowanie w korkach między autami to czysta przyjemność.

Koszty eksploatacyjne:
– olej silnikowy zmieniamy co 4tyś km (sygnalizuje to kontrolka na zegarach). W układ wchodzi ok. 0.7L oleju, brak w układzie filtra.
– płyn hamulcowy zmieniamy co 5 lat lub 20tyś km, operacja jest prosta, do układu wchodzi bodajże 0.2L płynu
– pasek napędowy wystarcza na ok. 15tyś km, koszt samego oryginalnego paska to ok. 120zł
– rolki wariatora wytrzymują również ok. 15tyś km, koszt rolek to ok. 40zł
– olej tylnej przekładni wymieniamy co roku lub co 10tyś km.
– filtr powietrza jest papierowy, „suchy”, koszt oryginału ok. 40zł

Podsumowanie:
Jeśli planujesz zakup skutera do wszystkiego – to nie ten model. Jeśli jednak chcesz szybko i bez problemowo docierać w punktu A do punktu B w każdych warunkach (a wiem, co piszę, bo jeździłem tym pojazdem i przy -20 stopniach tej zimy i w burzę i przy +35 stopniowym upale) to ten sprzęt jest właśnie dla Ciebie.

barteq

Podobne opisy: Wołek roboczy, czyli Honda Spacy 125.