Test motokoca OJ Amtosfere Metropolitane Pro Leg G

Edytor:Artix

Od kilku lat zimy stają się coraz cieplejsze, a przede wszystkim bezśnieżne co pozwala wydłużyć sezon motocyklowy, aż do pierwszych opadów śniegu. Skutery to w zasadzie pojazdy całoroczne, wysoka szyba, ochrona nóg tylko jakoś czasem zimno i mokro. Przychodzą takie dni, że odchodzi nam ochota na jazdę skuterem, bo mocno pada, bo spodnie z podpinką przestały dawać ochronę przed zimnem, bo mimo założenia najgrubszych rękawic, w których ledwo odnajdujemy włącznik kierunkowskazów, marzną nam ręce. Czy jest na to rada żeby przedłużyć sezon motocyklowy nie będąc morsem ?

Jest. Ja sam będąc zmarzluchem nie raz zastanawiałem się co zrobić żeby wreszcie było mi ciepło, zwłaszcza kiedy na termometrze magiczna liczba +25 stopni … tyle że Fahrenheita, bo w Celsjuszu to już -4. Jeżdżąc w takich temperaturach najbardziej newralgicznymi miejscami są stopy i dłonie, a i cały organizm potrafi się szybko wyziębić i wtedy to już tylko gorący prysznic może uczynić cuda. Zakładając, że nie wszędzie dokąd pojedziemy będziemy mogli wziąć szybki gorący prysznic i to kilka razy dziennie trzeba by choć przykryć się kocem żeby było cieplej. Mowa oczywiście nie o kocu którym możemy się okryć w zaciszu domowych pieleszy, ale specjalnym kocu przeznaczonym do motocykli firmy OJ Amtosfere Metropolitane.

Kliknij żeby powiększyć Kliknij żeby powiększyć Kliknij żeby powiększyć

Pierwszy dzień testu, poranek, a za oknem -4C, przy takiej temperaturze można naprawdę powiedzieć OJ, a tu niespodzianka. Jadę i jest mi ciepło. Można tłumaczyć to niewielką prędkością, ale za chwilę rozpędzam się do prędkości, gdzie przy tej temperaturze powinienem już rozpoczynać proces głębokiego mrożenia. Kiedy do temperatury -4C dodamy 100 km/h otrzymamy wartość na poziomie -26,5C. Efekt, zamiast zamarzać, jest mi za gorąco. Dzień wcześniej bez moto-koca dokładnie w tym samym miejscu przeklinałem przodków, że osiedlili się w takim klimacie gdzie występują temperatury mało przyjazne motocyklistą, a było kilka stopni cieplej. Co ciekawe przy żadnej prędkości koc nie próbował poszybować w górę, nic nie łopotało na wietrze, a tego obawiałem się najbardziej. Oczywiście musi być spełniony warunek, że paski na których montowany jest moto-koc do naszego pojazdu są odpowiednio naciągnięte. Podczas całego testu na dystansie 500 km w różnych warunkach pogodowych, mróz, deszcz, ani razu nie było potrzeby dociągania pasków moto-koca. O montażu trochę później. Pierwsze pytanie w pracy jakie mi zadano, zmarzłeś ? I chyba nikt nie spodziewał się odpowiedzi, nie, zgrzałem się. Moto-koc sprawił że stopy utrzymały temperaturę dosłownie wyjściową, a to była zawsze moja pięta Achillesowa o dłonie zadbały mufki, bo w to również był uzbrojony motocykl. Pierwszy raz od jakiegoś czasu nie leciałem do łazienki grzać rąk pod gorącą wodą po dojechaniu do pracy. Nogi i tułów schowane pod kocem nie zdradzały oznak wyziębienia, a zatrzymując się na światłach z wielką niechęcią wyciągałem nogi z pod koca i od razu czułem na nich chłód. Jedynym miejscem na jakim odczuwałem zimny powiew to mały wycinek biodra który nie schował się pod kocykiem i przez to był narażony na wychłodzenie, to chyba najsłabszy punkt ochrony przed zimnem, ale od tego kawałka trudno wyziębić organizm jeśli w każdym innym miejscu odczuwamy błogie ciepło. Kolejnym utrudnieniem, do którego można się przyzwyczaić jest sposób zaczepienia górnej części fartucha do kierowcy. Po prostu pasek przewiesza się przez szyje a następnie mocuje rzepem w miejscu do tego przeznaczonym, dzięki czemu fartuch, osłaniający tułów spełnia swoją rolę jako osłona, choć jak ktoś zbyt mocno naciągnie owy pasek, co zdarzyło mi się kilka razy to czuć ucisk na karku. Oczywiście można przypiąć go do pasa, ale wtedy fartuch jest umocowany niżej i w mniejszym stopniu osłania tułów. No i ostatnia łyżka dziegciu to wystawianie nóg na światłach, które jest utrudnione poprzez szczelnie przylegający koc do płóz skutera, kwestia przyzwyczajenia, ale może na początku irytować, że należy cofnąć stopy i uważnie je wyjąć nie zahaczając o poły koca przyczepione do skutera. W przypadku kiedy będziemy chcieli z przyzwyczajenia wyciągnąć stopy na boki może się tak zdarzyć że najzwyczajniej w świecie nie uda się w skutek czego bark znajdzie oparcie na asfalcie. Po kilku kilometrach przyzwyczaiłem się na tyle, że ten problem przestał dla mnie istnieć, a wyciąganie nóg z pod koca było tak samo naturalne jak włączanie i wyłącznie kierunkowskazów.

Kliknij żeby powiększyć Kliknij żeby powiększyć Kliknij żeby powiększyć

Kolejne dni testów przyniosły idealną pogodę do sprawdzania zalet i wad moto-koca. Deszcz i deszcz ze śniegiem temperatury na plusie ale nie więcej niż +4C. No właśnie a co daje nam moto-koc kiedy pada deszcz ? No kiedy jest zimno to już wiadomo że jest ciepło, a kiedy jest mokro to logicznie jest sucho. To banalne stwierdzenie oddaje tak naprawdę wiele, ale czy wszystko ? Za oknem leje deszcz, skuter stoi na zewnątrz a na siedzeniu znajdujemy hektolitry wody, można przetrzeć siedzenie ale to syzyfowa praca, bo kiedy mocno leje możemy tak stać i przecierać siedzenie do sucha aż do ustania deszczu. Skutek jest taki, że siadamy tyłkiem w wodzie i nawet w najlepszych spodniach motocyklowych które nie przemokną w basenie czujemy, że siedzimy na zimnej i mokrej powierzchni, a spodnie sprawiają wrażenie wilgotnych od środka. Nie znoszę tego uczucia i wrażenia przemoczonych spodni. Rozwiązaniem idealnym jest znowu moto-koc, który schodząc ze skutera zakładamy na oparcie kierowcy całkowicie osłaniając siedzenie, a kiedy w ulewie ponownie wsiadamy na siedzenie, które jest suche i przyjemne bo cały dzień, owszem padało, ale na koc nie na siedzenie. Producent przewidział specjalny pokrowiec który jest integralną częścią moto-koca, a kiedy nie jest potrzebny chowamy go do specjalnie przeznaczonej na to kieszeni. A jak zachowuje się koc podczas jazdy w ulewie. Całkiem dobrze, przed nami nie tworzy się kałuża wody, a deszcz spływa równomiernie po za skuter, choć obawiałem się przez chwile, że powstanie jakieś załamanie materiału i na kolanach będziemy trzymać basen. Nic z tych rzeczy. Nawet kropla nie dostaje się na płozy gdzie trzymamy stopy, nogi pozostają suche, a podpinka od środka nie jest zawilgocona. Części ciała osłonięte przez koc pozostały suche, jednym słowem test wody zdany na medal. No to jeszcze podjeżdżamy na stacje benzynowa zatankować benzynowego opoja i … wlew paliwa w maxi skuterach z reguły umieszczony jest w przekroku, a przekrok osłonięty jest kocem i tak czasem rodzą się problemy z błahych powodów. Żeby włożyć pistolet do wlewu paliwa trzeba się nagimnastykować i być czujnym jak ważka żeby nie zalać wewnętrznej strony koca, jazda w oparach benzynowych mogła by być nieco uciążliwa a co bardziej nerwowych doprowadzić do furii. Pamiętajmy jednak, że testowany moto-koc jest kocem uniwersalnym do maxi skuterów, a nie dedykowanym specjalnie pod konkretny model, choć w zasadzie to jedyny poważny mankament jaki wyniknął podczas całego testu. Owszem można go na czas tankowania zrolować, przez co owy problem samoistnie się rozwiąże, ale dla leniwych ludzi którym się zwyczajnie nie chce tego zrobić, może to być spory problem. Reasumując, zbyt wiele zalet dostrzegłem w moto-kocu, żeby ten jeden mankament mnie do niego zniechęcił.

Kliknij żeby powiększyć Kliknij żeby powiększyć Kliknij żeby powiększyć

No i obiecany montaż koca na maxi skuterze. W zasadzie powinienem o tym napisać na początku, tak sugerowała by logika przeprowadzanego testu. Montujemy, a potem jeździmy. Tyle że montujemy raz, kiedy przychodzą chłody, a na dobrą sprawę kiedy jest ciepło możemy zrolować koc i używać go tylko w czasie deszczów. Sam montaż zajmuje około 15 minut, polega na umocowaniu 2 pasków do kratki chłodnicy oraz jeden pasek nad światłem i jeden pasek pod spodem skutera. Jako że testowany moto-koc nie był dedykowany pod konkretny model skutera to długość pasków w przypadku Silvera okazała się dużo za długa i trzeba było je jeszcze dodatkowo zabezpieczyć żeby nie „śmajtały” się po ziemi. Paski oczywiście trzeba naciągnąć, ale jeśli ktoś choć raz miał na sobie plecak i regulował długość pasków to nie powinien mieć również problemów z dopasowaniem koca do skutera.

Kliknij żeby powiększyć Kliknij żeby powiększyć Kliknij żeby powiększyć

Podsumowując wszystkie za i przeciw, tych przeciw w zasadzie nie ma, bo zyskujemy komfort jazdy w trudnych warunkach, ośmielam się stwierdzić, porównywalny do jazdy w aucie, co w przypadku osób które chcą maksymalnie wydłużyć sezon motocyklowy i nie mają cierpliwości do korków spędzanych w aucie jest zaletą najwyższej wagi. A jak już ktoś jest zmarzluchem jeszcze większym niż ja, to podpinka z obwodami grzejnymi sprawi, że cieplej nie będzie nawet w domu siedząc przed kominkiem.

Kliknij żeby powiększyć

Produkt do testów dostarczył importer: Motokoce.pl

Cena koca OJ Amtosfere Metropolitane Pro Leg G: 329 zł
Cena podpinki Fox „futrzaka”: 69 zł
Cena podpinki elektrycznej Fox Elektro: 399 zł

Tekst & foto : Artix