Pętla Beskidu Śląskiego

Edytor:rafalek13c

25.11.2006

Trasa:

Czeladź – Chrzanów (drogi miejskie)
Chrzanów – Zator – 781
Zator – Andrychów – 781
Andrychów – Żywiec – 781
Żywiec – Zwardoń (Myto) – 69
Zwardoń – Svfcinovec (SK) – [12] 487
Svfcinovec – Jablunkov (CZ) – E75 / 11
Jablunkov – Pisek (Bukovec) (CZ) – 01149
943 do 941 Wisła
Powrót standartowy „Wiślanką” (941-81) przez Ustroń, Skoczów, Żory do Czeladzi

Po spojrzeniu na termometr – nie wesoło.

Kliknij żeby powiększyć

 

W ramach uniknięcia rutyny postanowiłem do Żywca pojechać nieco inną drogą omijając dwupasmówkę Katowice – Bielsko. Pomysł naprawdę dobry. Do Chrzanowa droga bez historii. cały czas przez miasta. Od Chrzanowa zaczęło się robić przyjemnie.

Chrzanów można uznać za początek tej trasy. Niestety, w obecnym czasie nie jest to miejscowość zbyt przyjazna podróżującym w kierunku innym niż Kraków. Całe miasto to jeden wielki objazd i roboty drogowe. Generalnie należy się kierować na Wadowice – Oświęcim, ale niestety zaraz za znakiem wskazującym ten kierunek zakaz ruchu. Objazdy prowadzą prawdziwymi zadupiami, przez jakieś osiedla i ogródki działkowe. Bez porad tubylców naprawdę ciężko jest dobrze wyjechać (mnie zabrało to około 40 minut i skończyło się połowicznym sukcesem. Niby udało mi się opuścić Chrzanów, ale wylądowałem na drodze 933 w kierunku Libiąża. Następnie w lewo na drogę 780 która doprowadza do upragnionej 781 w miejscowości Babice. Trzeba przyznać, że to mimo wszystko bardzo przyjemny kawałek kompletnie pustej drogi przez las. Odcinek ma około 22km. Gdyby jechać drogą 781 byłoby to około 10km.

Nadal kierujemy się na Wadowice, dojeżdżając do Zatora. W Zatorze w lewo – kawałeczek drogą 44 na Kraków i za jakieś 400m łukiem w górę w prawo na drogę numer 28 na Wadowice. Tą drogą jedziemy około 1 km i odbijamy w lewo na 781 w kierunku Andrychów. Skręt wygląda jak wjazd do PGERu i początkowo można mieć wątpliwości czy nie wjedziemy komuś na podwórko.

Zator – Andrychów

Dziury i zakręty, ale bardzo przyjemnie. Niestety cały czas teren zabudowany i wioski – zero przyrody. Następna pułapka w Andrychowie.
Dojeżdżamy do skrzyżowania z drogą E462 i skręcamy w lewo na Kraków. Jedziemy może 100 m i następnie w prawo na coś w rodzaju ryneczku. Będzie drogowskaz na miejscowość Targanice. Znowu wygląda, że jesteśmy na manowcach, ale chwilę dalej i widzimy oznakowanie drogi 781. W Targanicach możemy odbić na bardzo lokalną drogę na Porąbkę i jechać do Żywca drugim brzegiem Zalewu Żywieckiego. Stracimy wtedy niestety jeden z fajniejszych jak nie najfajniejszy odcinek całej pętli.

Andrychów – Żywiec

Ten odcinek to prawdziwa górska jazda (znana niektórym częściowo z Rajdu Beskidzkiego).
Na tych pięknych, leśnych serpentynach żegnamy województwo małopolskie i jego dziury w drodze. Zaczyna się województwo śląskie i gładka droga. Po drodze poza pięknymi widokami mijamy na Przełęczy Kocierskiej wspaniały zajazd z extra żarciem. Szczerze polecam staropolską kuchnię i wystój. Niestety jest za wcześnie na obiad. Gdyby kręcić pętlę w drugą stronę powinien być to punkt obowiązkowy.

Kliknij żeby powiększyć Kliknij żeby powiększyć Kliknij żeby powiększyć

Potem do Żywca w prawo krótki odcinek drogi 946 wzdłuż brzegu Zalewu Żywieckiego. Droga równa, ale bardzo ruchliwa. Bez pułapek.

Żywiec – Zwardoń

Droga 69 do Zwardonia w Żywcu znakomicie oznakowana. Niestety porażka sznur samochodów cały czas wiochy, żadnych widoczków. Tak aż do Milówki. Potem nieco lepiej. Samochody się rozjeżdżają a i widoczki się poprawiają. Jedziemy szczytami łysych gór. I tak do granicy. W samym Zwardoniu kierunkowskazy kierują nas na dwa przejścia Zwardoń i Myto. My wybieramy to drugie jadąc do końca drogą 69 na rozjeździe łukiem w prawo

Kliknij żeby powiększyć Kliknij żeby powiększyć Kliknij żeby powiększyć
Kliknij żeby powiększyć Kliknij żeby powiększyć Kliknij żeby powiększyć

Odcinek SK

Za granicą jedyny nie specjalnie miły incydent. Kiedy robiłem małą sesyjkę jeden z paru słowackich brychów zapijających ichnie japczaki przy pobliskich stolikach coś zaczął na minie bluzgać a potem wyskoczył pijackim sprintem w moją stronę. Nie miałem zamiaru się z nim szarpać na granicy, pomijając, że siedziało z nim jeszcze czterech kolesi. Zdążyłem się pozbierać a on poczuł na facjacie trochę kamieni spod mojego tylnego koła. Nie tylko w Polsce są niegościnni…

Kawałek słowacki od granicy do miejscowości Svrcinovec niczym nie zachwyca poza nawierzchnią drogi. Sama. przyjemność przejechać się trochę po gładkim. W sklepach płaci się złotówkami i nawet nie ma jakiegoś złodziejskiego kursu.

Jedziemy w dół słowacką drogą 487 [12], która poza fajną nawierzchnią nie wyróżnia się niczym specjalnym. Dojeżdżamy do miejscowości Svrcinovec gdzie skręcamy w prawo na główną drogę E75 w kierunku Cieszyn. Za chwilę dosłownie granica SK-CZ

Kliknij żeby powiększyć Kliknij żeby powiększyć Kliknij żeby powiększyć

Po czeskiej stronie znacznie lepiej jest wybrać kierunek na miejscowość Mosty u Jablunkova niż główną trasę na Cieszyn. Do Jablunkova droga niezbyt ciekawa ale za to mały ruch, bo wszyscy walą główną na Cieszyn. W samym Jablunkovie wyraźnie widoczne drogowskazy na przejście do Polski i miejscowości Pisek i Bukovec. Odcinek do granicy naprawdę super. Warto przejechać nawet te ponad 100km, żeby przejechać się ten kawałek.

Nareszcie w Ojczyźnie

Kawałek drogi 943 i potem kierunek Wisła drogą 941. Piękna droga górska jazda po dziurskach, dziurach i dziureczkach. A mógłby to być hit całej wycieczki. Na szczęście YPka się nie rozleciała. Droga poprawia się dopiero w okolicach Wisły

Kliknij żeby powiększyć Kliknij żeby powiększyć Kliknij żeby powiększyć

Po dojechaniu do Wisły okazało się, że plan nie był aż tak ambitny jak myślałem i pośpiech nie był wskazany. W ramach zabicia czasu wjechałem na Równicę. Poza sezonem w ogóle nie ma tam ruchu a droga naprawdę super. Zdradą są tylko liście na poboczu. Chciałem zjechać zrobić zdjęcie i okazało się że pod liśćmi jest półmetrowy rów. Ale obyło się bez gleby.
Równica jest też znakomitym miejscem na kulinarne zwieńczenie całej wycieczki. Knajp jest tu kilka i wszystkie prześcigają się w zawartościach jadłospisów. Parking na Równicy jest płatny – ale nie dla motocykli. Brawo. Za to kibel w schronisku 2 zł.

Z Równicy już do domu. Po drodze odwiedziłem jeszcze zaprzyjaźniony serwis motocyklowy i wróciłem o godzinie 15. Trasa liczyła 330km. Niepotrzebnie obawiałem się że to za duża odległość na krótki dzień. Jeżeli chodzi o temperaturę – nic złego nie była w stanie mi zrobić. Na nogach kalesony + jeansy + spodnie od dresu + spodnie motocyklowe a góry to nawet wyliczać mi się nie chce :-). Generalnie ważne jest też jak się ubierzemy a nie tylko w co. Wiatr znajdzie każdą szparkę i precyzja w sztuce wkałdania jednego w drugie jest wysoce wskazana . Jedyny problem związany z taką ilością warstw na nogach to tak zwany jądrościsk (płeć brzydka wie o co chodzi…)

Kliknij żeby powiększyć Kliknij żeby powiększyć Kliknij żeby powiększyć

Podsumowując fajna trasa, czasem trochę dziurawa, ale to u nas normalne. No i można sobie lentilki kupić. Poza tym nie ma co się spieszyć. Ja wpadłem w lekką psychozę ze względu na to, że o 16 zaczyna się ściemniać a ja nie chciałem wracać po ciemku. Gdyby wybrać się długi, wiosenny dzień, wtedy można się zrelaksować, poopalać, coś pozwiedzać (czego ja akurat nie lubię) i bez pośpiechu i stresu przejechać te trzysta parę km.

Przejechał i opisał rafalek13c

Kliknij żeby powiększyć Kliknij żeby powiększyć Kliknij żeby powiększyć
Kliknij żeby powiększyć Kliknij żeby powiększyć Kliknij żeby powiększyć