Marl – Mega Großroller Treffen 2009

Edytor:Artix

Czyli krótka opowieść jak Burgmania pojechała po zioło i pod namioty

Jako że Burgmania to klub nomadyczny i nie straszne są nam wyprawy zarówno bliskie jak i dalekie, postanowiliśmy zobaczyć jak tam bawią się nasi przyjaciele zza Odry na swoich zlotach. Na wschodzie byliśmy, to i przyszedł czas na zachód. Marl 45772 to właśnie to miejsce gdzie postanowiliśmy pojechać zabawić się i napić piwa. Swoją drogą to trzeba albo strasznie kochać skutery albo mieć mocno nie równo pod sufitem żeby jechać 1200 km na imprezę, albo jedno i drugie. Tak czy siak pojechaliśmy. A jak było ? Wspaniale.

 

Kliknij żeby powiększyć Kliknij żeby powiększyć
Kliknij żeby powiększyć Kliknij żeby powiększyć Kliknij żeby powiększyć
Kliknij żeby powiększyć Kliknij żeby powiększyć Kliknij żeby powiększyć

Chcesz wiedzieć więcej, zadzwoń pod numer 0 700 700 700 psychoanalityk udzieli ci rabatu na hasło „Burgmania” lub przeczytaj poniżej.

Kliknij żeby powiększyć Kliknij żeby powiększyć Kliknij żeby powiększyć
Kliknij żeby powiększyć Kliknij żeby powiększyć Kliknij żeby powiększyć

Zlot w Marl odbył się w dniach 26.06.09-28.06.09 czyli, od piątku do niedzieli. Gro atrakcji przewidziano już na piątek, zatem aby nic nas nie ominęło większa część grupy wyruszyła w czwartek. Jedni z rana – tym zazdrościmy, bo mieli ładną pogodę, inni po pracy – tym nie zazdrościmy bo ich skutery zamieniły się w skutery wodne, najwięksi pechowcy wyruszyli w nocy z czwartku na piątek. Większość grupy pod kryptonimem „Marl” spotkała się w Słubicach w przygranicznym hotelu, który pamiętał czasy świetności Gierka. No ale w końcu nie o hotel tu chodziło a o towarzystwo. Zaraz po przyjeździe do hotelu rozgorzała dyskusja i dyskusja i może jeszcze trochę było procentów a wieczór kabaretowy postanowił zasponsorować Paweł 883. No ale w końcu pojechali najlepsi z najlepszych, khmm czy jakoś tak to miało brzmieć. Następnego dnia mniejsza część, ale również najlepsza z najlepszych miała dołączyć do nas w okolicy Magdeburga na parkingu gdzie kibel jest za darmo, czyli tam gdzie widać znak McDonald’s. Inni najlepsi z najlepszych nie pojechali, bo … hmmm nie mogli czy kochanka czy rozwolnienie, no w każdym razie mieli równie najlepsze powody. Po spotkaniu całego składu i tych co nocowali w Słubicach i tych rozlokowanych w innych melinach a także ci którzy spać nie mogą i postanowili z samego raniuchna do nas dołączyć jadąc całą noc. Jako że grupa nam się przepastna zrobiła a tankowanie na „szarańcze” nie jest najlepszym pomysłem jak się połączyliśmy tak się podzieliliśmy w jeszcze więcej grupek i przedgrupek i zagrupek. Towarzyszyły nam również trzy wozy obsługi technicznej z których chętnie skorzystali ci których juczne muły były przeładowane. Jako że plan był dobry i logistycznie dopracowany co stację benzynową spotykaliśmy się całą chmarą „szarańczy” lecącej w kierunku Marl. Sama droga jak to droga, którą przecież znamy z Polski, polegała na jeździe po autostradzie, żeby od czasu do czasu zjechać na węźle na inną autostradę. Nasz autochton „dziękujemy ci S.C. Johnson” opracował tak trasę, aby zagotować Zybexa i poprowadził tak trasę że dojechaliśmy do końca autostrady, wjechaliśmy do miasteczka które nie ma obwodnicy, naprawdę są takie miejsca na świecie, że nie ma obwodnicy, ale za to jest piękny korek w mieście. Tak, ze względu na nasze wozy techniczne oraz poszanowanie prawa jechaliśmy w korku. Wyglądało to mniej więcej tak:

Kliknij żeby powiększyć Kliknij żeby powiększyć Kliknij żeby powiększyć
Kliknij żeby powiększyć Kliknij żeby powiększyć Kliknij żeby powiększyć

Jedzie Burgmania w korku ospale
Jedzie do Marl, więc jedzie wytrwale
Każdy z kuframi, pot po nim spływa
Korek jak diabli, jasna oliwa
Lecz jeden Burgman dyszy i dmucha,
Żar z rozgrzanej chłodnicy mu bucha
Buch – jak gorąco!
Uch – jak gorąco!
Puff – jak gorąco!
Uff – jak gorąco!
Już ledwo zipie, już ledwo sapie,
A tu z chłodnicy coś nagle kapie
Nagle – gwizd!
Nagle – świst!
Para – buch!
I Zybex nam się zagotował

Kliknij żeby powiększyć Kliknij żeby powiększyć Kliknij żeby powiększyć

 

Kliknij żeby powiększyć Kliknij żeby powiększyć Kliknij żeby powiększyć
Kliknij żeby powiększyć Kliknij żeby powiększyć Kliknij żeby powiększyć

 

Kliknij żeby powiększyć Kliknij żeby powiększyć Kliknij żeby powiększyć

Tak mniej więcej wyglądał przejazd przez Bad Oyenhausen. Tymczasem chyłkiem przejechała zagrupa, którą prowadził Pilot. No w końcu jak to Pilot „zmieniam trasę” „wyznaczam nową trasę” „zjedź z autostrady” no i po wyjechaniu z miasteczka Bad Oyenhausen i koszmarnego korka, nie wjechaliśmy już na autostradę, za to zagrupa która przez chwilę stała się przedgrupą, pojechała ciekawą lokalną drogą, tak aby stać się ponownie zagrupą. Swoją drogą jeśli jakaś miejscowość w Niemczech nie ma obwodnicy, występują tam koszmarne korki i może zagotować ci się chłodnica to dostaje przedrostek Bad czyli „demoniczny, zły” Jak wybudują im obwodnice to zmienią nazwę na samo Oyenhausen. To taka moja teoria. Omijajmy zatem wszystkie miejscowości z przedrostkiem Bad bo na pewno nic dobrego nas tam nie czeka. Miejscowość Baden Baden oznacza dla każdego Burgmana co najmniej remont silnika. Przewrotni mogą to tłumaczyć jako kąpielisko, czyli utopienie kasy w naprawie pojazdu.

Kliknij żeby powiększyć Kliknij żeby powiększyć
Kliknij żeby powiększyć Kliknij żeby powiększyć Kliknij żeby powiększyć
Kliknij żeby powiększyć Kliknij żeby powiększyć Kliknij żeby powiększyć

 

Kliknij żeby powiększyć Kliknij żeby powiększyć Kliknij żeby powiększyć

Wracając do naszej wycieczki po zioło. Punkt zborny wszystkich był w Marl, no proszę zgadywać gdzie ? Tia McDonald’s. Po chwilowym odpoczynku, zatankowaniu, tudzież zmuszeniu się do jedzenia, cała grupa ustawiła się w szyk bojowy i tak ruszyliśmy w kierunku zlotowiska, które było oddalone o około 20 km od Marl. Wjazd Burgmanii na zlotowisko ustawionej jak karna kompania reprezentacyjna, dwójkami, pojazdy techniczne za nami, w liczbie 18 skuterów i 3 pojazdów technicznych, łącznie 28 osób. Następnie kolumna dumnie przejechała przez miejsce docelowe gdzie skutery zostały ustawione w rzędzie a pojazdy techniczne natychmiast oflagowane zamykały szyk. W końcu zdobyliśmy kawałek Niemieckiej ziemi i natychmiast oznaczyliśmy kto ją zdobył. Namioty ustawione w półkole jak w regularnej Rzymskiej armii. Jeńców nie braliśmy. To, że nasi przyjaciele z Niemiec byli w szoku jak sprawnie rozbiliśmy obóz to nic, sami byliśmy w szoku, że tak spontanicznie udało nam się zorganizować i to z taką perfekcją.

Kliknij żeby powiększyć Kliknij żeby powiększyć Kliknij żeby powiększyć

 

Kliknij żeby powiększyć Kliknij żeby powiększyć Kliknij żeby powiększyć

 

Kliknij żeby powiększyć Kliknij żeby powiększyć Kliknij żeby powiększyć

Kolejną miłą niespodzianką jaką udało nam się zgotować gospodarzom to nasze koszulki zlotowe „by Worlan”… cóż przygotowani byliśmy nadzwyczaj dobrze. Oczywiście wszyscy, no prawie wszyscy, po rozstawieniu namiotów ubrali się jak na klub przystało jednolicie.

Kliknij żeby powiększyć Kliknij żeby powiększyć Kliknij żeby powiększyć

 

Kliknij żeby powiększyć Kliknij żeby powiększyć Kliknij żeby powiększyć

Piątkowy wieczór, to wieczór koncertów, biesiad, rozmów wszelakich, zarówno we własnym gronie jak i z innymi zlotowiczami. Wieczór bez Bier, Wurst und Kartoffelsalad byłby wieczorem straconym, podobnie jak bez tańców, hulanki i swawoli. Bawiliśmy się wyśmienicie, co do tej swawoli to poprosiliśmy organizatora o małą przysługę, mianowicie o puszczenie piosenki Sidney’a pod tytułem jakże by innym – „Skuter”. Na scenę niczym barbarzyńcy wdarła się prawie cała reprezentacja Burgmanii i majacząc co drugie słowo (na szczęście bardziej było słychać Sidney’a) odśpiewaliśmy piosenkę, no dobra refren wyszedł nam najlepiej. Na koniec akcentując w rytm muzyki, Tak się bawi, Tak się bawi B U R G M A N I A, Tak się bawi, Tak się bawi B U R G M A N I A, Tak się bawi, Tak się bawi B U R G M A N I A. Gospodarzom chyba się podobało oraz całej zgromadzonej gawiedzi, bo otrzymaliśmy spore brawa. Co prawda od naszych skoków na scenie które sprawiały wrażenie, że głównym naszym celem jest jej zarwanie, następnego dnia kolumny ledwo działały, ale wierzymy że to tylko przypadek. Tak dobiegł piątkowy wieczór pod hasłem Tak się bawi, Tak się bawi B U R G M A N I A. Oj a potrafi się bawić. Na marginesie Sidney musisz koniecznie wydać wersje po angielsku na wyjazdy gościnne, będzie jak znalazł.

Kliknij żeby powiększyć Kliknij żeby powiększyć Kliknij żeby powiększyć

 

Kliknij żeby powiększyć Kliknij żeby powiększyć Kliknij żeby powiększyć
Kliknij żeby powiększyć Kliknij żeby powiększyć Kliknij żeby powiększyć

 

Kliknij żeby powiększyć Kliknij żeby powiększyć Kliknij żeby powiększyć

Sobotni poranek dla co poniektórych był ciężki, Wurst zaszkodził czy jak. Słuchać było również groźby karalne skierowane dla stukających metalowymi kubkami o 6 rano. Niech sobie przypomnę, najpierw udusi, potem zakopie, potem znowu udusi… hmmm… gdzieś jest błąd w logice, bo powinien w między czasie wykopać. No mniejsza o większość, śniadanie w postaci kawy, jajka i bułki jednak postawiło na nogi. Co prawda prysznic męski mógł być traumatycznym przeżyciem jeśli ktoś schylił się po mydło, ale nie doszło do żadnego wypadku. Pozwolicie, że reszta pozostanie milczeniem. Sobotni dzień upływał na sielance, nikt nie odważył się wyruszyć na wycieczkę zaplanowaną przez organizatorów, może ze względu na zaburzenia błędnika lub zwyczajne lenistwo. No ale skoro największa atrakcja była właśnie w miejscu gdzie byliśmy, to można się było nie oddalać. Atrakcja polegała na tym, że chyba nigdy w życiu nie widzieliśmy tylu skuterów, tak różnie zmodyfikowanych, ze zmienionymi oparciami, malowaniami, dodanymi wózkami bocznymi, lub zwyczajnie przyjrzeniu się skuterom, których w Polsce na co dzień na ulicy ciężko zaobserwować. To był raj dla oczu i można było podpatrzeć czasem naprawdę ciekawe rozwiązania techniczne zastosowane w skuterach naszych przyjaciół zza Odry. Niektórzy jednak postanowili zwiedzić chociaż okoliczne Marl, dokonać zakupów i udać się z powrotem na zlotowisko. Pogoda która do tej pory nas rozpieszczała błogim słonkiem, postanowiła odrobinę ochłodzić atmosferę i zorganizowała nam sprawdzian szczelności namiotów z cała siłą. Dwa namioty nie przetrwały tej próby oraz jeden nie zamknięty Ojca Dyrektora, który również zubożył jego zasoby ubraniowe do rzeczy najpotrzebniejszych, czyli tych które w danej chwili miał na sobie. Po zaprzestaniu testów ADAC dotyczącego wytrzymałości naszych namiotów, wylaniu wody z namiotu Krzytra i jego córy, udaliśmy się oddawać hazardowi. Hazard polegał na tym, że należało kupić los za 1 euro jak miałeś szczęście to miałeś nagrodę, jak nie, to musiałeś kupić kolejny los i kolejny los i kolejny los, znane nam są przypadki gdzie inwestycja w postaci wielu euro nie zwróciła się nawet w formie jednej nagrody jak i takie gdzie zainwestowane 6 euro oznaczało 5 nagród. No cóż jedni mają szczęście inni T-maxa. Życie i tak nigdy nie będzie sprawiedliwe. Atrakcją dnia było też wręczenie nagród za najpiękniejszy skuter, a co najważniejsze, co chyba najbardziej nas ucieszyło wręczenie nagród dla najbardziej wyróżniających się klubów, które przybyły na „Mega Großroller Treffen 2009”. Tym wyróżnieniem została obdarowana ni mnie ni więcej BURGMANIA. Bardzo nas ucieszyło, że zostaliśmy dostrzeżeni wśród naprawdę tak wielu znakomitych klubów, które brały udział w tym zacnym zlocie Maxi Skuterów, a nie było ich mało, samo wyczytywanie wszystkich klubów obecnych na zlocie zajęło jakieś 15 min. Tym bardziej jesteśmy dumni z wyróżnienia i bardzo dziękujemy za nie organizatorom. Pod koniec wieczoru, ale nie pod koniec dnia, przenieśliśmy się na nasze obozowisko. No i zaczęła się impreza. Nasi sąsiedzi, przesympatyczni, postanowili się z nami lepiej poznać, a my postanowiliśmy się z nimi mocniej zintegrować. Bariera językowa kończy się przy 3-4 piwie. Więc dyskusją nie było końca, podobnie jak różnorakim nalewkom naszych sąsiadów. Tak upłynęła nam sobota oraz sobotni wieczór.

Kliknij żeby powiększyć Kliknij żeby powiększyć Kliknij żeby powiększyć

 

Kliknij żeby powiększyć Kliknij żeby powiększyć Kliknij żeby powiększyć
Kliknij żeby powiększyć Kliknij żeby powiększyć Kliknij żeby powiększyć

Niedziela czas powrotów, w pierwszej kolejności wyjechali ci, którzy musieli na jeden raz pokonać całą drogę, łączymy się z nimi w żalu. Następnie grupy wycieczkowe rozkładające powrót na dwa dni, oraz ci, którzy postanowili jeszcze dalej pojechać niż tylko na zlot. Na końcu ruszyła grupa wolnego reagowania, choć ja śmiem twierdzić, że to byli ci, którzy bawili się najmocniej. Jedni wieczorem byli już w domu, inni zwiedzali jeszcze Berlin, inni zwiedzali okolice okolic. Tak małymi grupami i podgrupami wszyscy szczęśliwie dojechali do domu. Choć niektórych życie nie potrafi nauczyć niczego i w drodze powrotnej, częściowo jechali, częściowo podkradali benzynę, żeby dojechać dalej, a częściowo pchali karuzele po autostradzie, z wrodzonej grzeczności nie będę pisał o kogo chodzi. Tak o to zakończyła się nasza przygoda pod kryptonimem „Marl” cóż za 2 lata powtórka, może jeszcze w mocniejszym składzie, kto wie.

A teraz pytanie zasadnicze, czy warto było tam jechać ? Odpowiedź jest prosta – zupełnie nie, te zdjęcia przecież mówią same za siebie jak bardzo się tam nudziliśmy.

Kliknij żeby powiększyć Kliknij żeby powiększyć Kliknij żeby powiększyć

 

Kliknij żeby powiększyć Kliknij żeby powiększyć Kliknij żeby powiększyć

 

W Mega Großroller Treffen 2009 udział wzięło 28 osób, w tym 18 skuterów i 3 pojazdy techniczne. Czyli w kolejności alfabetycznej byli to:

Abach – Black Wing
Artix – SW600
Bigu – T-max
bilety – SW600
Bunny – plecaczek
Burgi – pojazd techniczny
Dee Jay= – pojazd techniczny
Esesemes vel Emiksik – SW600
Gosia – plecaczek
grzegorz76 – Xciting
Kicia – SW400
Krzytro – YP400
Lupak – T-max
Macek – pojazd techniczny
Mamuśka – plecaczek
Nervas – AN650
Nervaska – plecaczek
Ola – plecaczek
Orzech – YP400
Osioł – plecaczek
Pawel883 – SW600
Pilot – AN650
Pleban – AN650
Szuwarek – T-max
Więcek – AN650
Worlan – T-max
Ysabel – plecaczek
ZYBEX – AN650

edited by Artix
copyright by Burgmania

Więcej zdjęć z tej wspaniałej imprezy znajdziecie na forum w tym temacie.